Temat: styl? czy co popadnie?

napocilam sie i napisalam sporo przemyslen na temat stylu ubierania sie, jak to mi sie wszystko z biegiem lat zmienialo i post wcielo, strona nie dzialala, zniklo i nie chce mi sie juz od nowa pisac, wiec przejde do pytania:

Jak to u was jest - macie jakis okreslony styl? zmienial sie z biegiem lat czy trendow? czym wzorujecie sie? Ja np. mialam fazy na okreslone kolory, okolo 30stki bylo duzo granatow, szarosci, potem sporo ciemnych kolorow ziemi po czarny, po 50siatce zaczela sie faza kolorow, czasem zadziwiam sama siebie ze mi to czy tamto sie podoba. Teraz chcialabym cos zmienic, bardziej sie okreslic, bo ostatnie lata byly to ograniczenia zwiazane z waga, praca, szlam w bardziej proste, sportowe kierunki co powoli przestalo mi sie podobac, powoli zaczynalo tracic "moj" styl. Czym sie kierujecie? co was inspiruje?

Z biegiem lat po prostu wiem co mi pasuje to w czym się dobrze czuje, bardziej zwracam uwagę na szycie, materiał. Czasem patrzę na ubrania sprzed lat i dziwię się jak mogłam w tym chodzić. Na pewno się zmieniło moje podejście do kusych ubrań, jak kiedyś wszystko musiało być dopasowane tak teraz wręcz przeciwnie. Co do kolorów to pozostaje od lat wierna raczej bezom, bielom, czerniom i ich odcieniom.

ja po 40-tce przestalam sie przejmowac tym co ludzie pomysla. Lubie sukienki przed kolano, mam nie najgorsze nogi i biust, czesto nosze. Nie mam tez problemu z zalozeniem szortow (moze nie do pracy, ale na ulice juz tak). Jedynie zdanie ktore biore pod uwage to mojego meza, lubie z nim na zakupy chodzic bo zawsze cos fajnego mi wypatrzy. Kolory to w sumie wszystkie poza kilkoma w ktorch wygladam zle - neony, czerwony, pomaranczowy, zolty. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

ja po 40-tce przestalam sie przejmowac tym co ludzie pomysla. Lubie sukienki przed kolano, mam nie najgorsze nogi i biust, czesto nosze. Nie mam tez problemu z zalozeniem szortow (moze nie do pracy, ale na ulice juz tak). Jedynie zdanie ktore biore pod uwage to mojego meza, lubie z nim na zakupy chodzic bo zawsze cos fajnego mi wypatrzy. Kolory to w sumie wszystkie poza kilkoma w ktorch wygladam zle - neony, czerwony, pomaranczowy, zolty. 

Nie wiem dlaczego nie lubię kobiet w sukienkach przed i do kolan. Taka dziewczynkowa długość. Szorty też uważam, że tylko na zakupy albo na wakacje. Jeszcze zależy jakie, bo w tych kusych i dziurawych to nikt dobrze nie wygląda. 

Nosze rzeczy które mi się wizualnie podobają i w których czuje się komfortowo. Zdecydowana większość mojej szafy to sukienki. Najcześciej kupuje ubrania które są zgodne z moja analiza kolorystyczna. I to tyle :) 

Nie wiem czy mam swój styl, ale na pewno nigdy nie patrzyłam na to co jest akurat modne. Na pewno przez lata zmieniały mi się upodobania. Obecnie raczej noszę się na sportowo. Dżinsy długie, dżinsy krótkie, t-shirty, bluzy dopasowane, sporadycznie sweterek jakiś, nie lubię nosić sukienek i spodnic. Kolory raczej stonowane. Nie lubię wzorzystych ubrań, kwiatów, naciapanych ubrań wszystkim co komuś wpadlo do głowy. Buty sneakersy prawie cały rok, latem sandały, zima zimowe jak jest śnieg, bo jak nie to też sneakersy. Patrzę co mi się podoba i czy dobrze na mnie leży i tyle.

Pasek wagi

ImCliche napisał(a):

Z biegiem lat po prostu wiem co mi pasuje to w czym się dobrze czuje, bardziej zwracam uwagę na szycie, materiał. Czasem patrzę na ubrania sprzed lat i dziwię się jak mogłam w tym chodzić. Na pewno się zmieniło moje podejście do kusych ubrań, jak kiedyś wszystko musiało być dopasowane tak teraz wręcz przeciwnie. Co do kolorów to pozostaje od lat wierna raczej bezom, bielom, czerniom i ich odcieniom.

...i dlatego od lat wyglądasz jak ściana w urzędzie. Wstawiasz cyklicznie masę zdjęć w kolejnych ciuchach i pierwsze, co zawsze rzuca się w oczy, to koszmarna baza kolorystyczna. Ale skoro piszesz, że czujesz się w tym dobrze, to nie mam dalszych uwag.

Co do ad remu - lubię określone kolory i fasony, i od zawsze kupuję ubrania wpisujące się w moje upodobania, stąd sezonowe mody odbiegające od moich typów nijak mnie nie ruszają (może poza chwilową irytacją, że w sklepach w danym okresie niełatwo znaleźć coś odbiegającego od aktualnie promowanej mody). Służą mi kolory wyraziste i nasycone, które często tonuję szarością spódnicy. Nie znoszę wzorków, maziai i napisów na koszulkach, moje ubrania w 98% są jednolite (pozostawiam mały odsetek na jakąś kratkę). Zawsze wybiorę granat zamiast czerni, oranż zamiast żółtego i róż ponad czerwień. I nawet gdy mam na sobie stateczny i poważny granat, to zawsze przełamuję go intensywnym, rzucającym się w oczy dodatkiem w postaci np. pomarańczowych butów.

I w zasadzie tak mam od lat. Nie mam potrzeby zmiany stylu, definiowania się na nowo czy jakichś eksperymentów z ubiorem. Raczej kupię kolejną granatową spódnicę czy fuksjowy sweter - mimo posiadania podobnych w szafie. I jeszcze jedno - nie mam pojęcia, jakim typem kolorystycznym jestem, bo szczerze mówiąc nudzą mnie te typologie ;)

Galadriela30 napisał(a):

ja po 40-tce przestalam sie przejmowac tym co ludzie pomysla. Lubie sukienki przed kolano, mam nie najgorsze nogi i biust, czesto nosze. Nie mam tez problemu z zalozeniem szortow (moze nie do pracy, ale na ulice juz tak). Jedynie zdanie ktore biore pod uwage to mojego meza, lubie z nim na zakupy chodzic bo zawsze cos fajnego mi wypatrzy. Kolory to w sumie wszystkie poza kilkoma w ktorch wygladam zle - neony, czerwony, pomaranczowy, zolty. 

ciekawe, ja w sumie nigdy nie kieruje sie ludzmi i ich zdaniem ( poza jednym punktem, opisze zaraz) a bardziej tym w czym ja sie dobrze czuje. To aktualne poszukiwanie, czy mysl powrotu do swojego stylu wynikla w jakims stopniu temu dostosowaniu, jakie u mnie nastapilo do warunkow pracy. No i tu- do punktu zdanie innych- dluga historia. Zaczelam pracowac z dziecmi w Niemczech majac 42 lata, nosilam sukienki a czesciej spodnice, proste, krotkie ale zadne mini czy cos. Kobiety u mnie  w pracy, Niemki nosza tak w 95% spodnie,  a tam gdzie bylam w 100%, zaczely sie nabijac na tyle zlosliwie ze powoli zaczelam kupowac spodnie zeby juz tych debilnych uwag nie slyszec. Krok po kroku bez wiekszego zauwazenia tego faktu upodobnilam sie do reszty i teraz chce to zmienic. Zmieniam prace, moze to tez byll impulsem do tej mysli. 

No i w taki sposob - sama sobie zsprzeczylam, tak, mobingowana za zbyt ladne stroje przestalam je nosic. Czesto slyszalam teksty typu- czy dzisiaj jakies swieto itd, bo te osoby nawet na swieto ida w portkach, czasem jeanssch. 

Zoe23 napisał(a):

ImCliche napisał(a):

Z biegiem lat po prostu wiem co mi pasuje to w czym się dobrze czuje, bardziej zwracam uwagę na szycie, materiał. Czasem patrzę na ubrania sprzed lat i dziwię się jak mogłam w tym chodzić. Na pewno się zmieniło moje podejście do kusych ubrań, jak kiedyś wszystko musiało być dopasowane tak teraz wręcz przeciwnie. Co do kolorów to pozostaje od lat wierna raczej bezom, bielom, czerniom i ich odcieniom.

...i dlatego od lat wyglądasz jak ściana w urzędzie. Wstawiasz cyklicznie masę zdjęć w kolejnych ciuchach i pierwsze, co zawsze rzuca się w oczy, to koszmarna baza kolorystyczna. Ale skoro piszesz, że czujesz się w tym dobrze, to nie mam dalszych uwag.

Co do ad remu - lubię określone kolory i fasony, i od zawsze kupuję ubrania wpisujące się w moje upodobania, stąd sezonowe mody odbiegające od moich typów nijak mnie nie ruszają (może poza chwilową irytacją, że w sklepach w danym okresie niełatwo znaleźć coś odbiegającego od aktualnie promowanej mody). Służą mi kolory wyraziste i nasycone, które często tonuję szarością spódnicy. Nie znoszę wzorków, maziai i napisów na koszulkach, moje ubrania w 98% są jednolite (pozostawiam mały odsetek na jakąś kratkę). Zawsze wybiorę granat zamiast czerni, oranż zamiast żółtego i róż ponad czerwień. I nawet gdy mam na sobie stateczny i poważny granat, to zawsze przełamuję go intensywnym, rzucającym się w oczy dodatkiem w postaci np. pomarańczowych butów.

I w zasadzie tak mam od lat. Nie mam potrzeby zmiany stylu, definiowania się na nowo czy jakichś eksperymentów z ubiorem. Raczej kupię kolejną granatową spódnicę czy fuksjowy sweter - mimo posiadania podobnych w szafie. I jeszcze jedno - nie mam pojęcia, jakim typem kolorystycznym jestem, bo szczerze mówiąc nudzą mnie te typologie ;)

no i to jest piekne, tak mialam zanim sie strojowo dalam stlamsic , wpisac w tujszy kanon. Chcialabym kiedys twoje zestawy zobaczyc , musza byc piekne, eleganckie z klasa. 

vegadula napisał(a):

Nosze rzeczy które mi się wizualnie podobają i w których czuje się komfortowo. Zdecydowana większość mojej szafy to sukienki. Najcześciej kupuje ubrania które są zgodne z moja analiza kolorystyczna. I to tyle :) 

ale ta analiza to akurat tobie tez odpowiada, nie ze tak ma byc to ok, takie kupuje? 

© Bebio 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.