Temat: jojczenie przedsiębiorców

Nie prowadziłam nigdy własnego biznesu, więc może się nie znam. 

Mniej więcej od dwóch, trzech tygodni dopiero nie działają niektóre firmy. Inne działają normalnie, ale wiadomo, że popyt na większość towarów jest niższy. 

Przedsiębiorcy jednak już twierdzą, że nie mają pieniędzy i nie wypłacają pracownikom pensji. Czyli powiedzcie mi, ktoś jest w stanie prowadzić własną firmę przez kilka, kilkanaście lat i nie mieć żadnych oszczędności. Czy to po prostu jak zwykle chęć wyciśnięcia pracowników i oszukania systemu? Rozumiem, że będzie olbrzymia recesja i problemy finansowe, ale JUŻ teraz nie ma pieniędzy na pensje?! To pracodawca płaci pensje z tego, co uda mu się w danym miesiącu zarobić? Nie ma ŻADNYCH oszczędności, poduszki finansowej? Ciężko mi to uwierzyć... 

Pasek wagi

Uważam, że zasadnym jest rozdzielanie odpowiedzialności na pracodawcę i pracownika - ale w porozumieniu i współdziałaniu obu stron. Zwolnienie pracowników, redukcja etatów - to też niestety jest okej, bo jest rozsądnym wyjściem z sytuacji. 

Mnie natomiast zasypali pytaniami znajomi, którzy mają inne sytuacje - pracodawcy po prostu nie chcą zapłacić pensji za marzec, uzasadniając to mniejszych obrotem i tym, że nie mają pieniędzy. Tego nie mogę pojąć. Jak można nie zapłacić komuś za wykonaną pracę (nawet przez dwa tygodnie). 

Pasek wagi

Krummel napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Krummel napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Pewnie już myśli nad tym, żeby zachować płynność finansową jak to potrwa 2-3 miesiące. 

madziutek.magda napisał(a):

Krummel napisał(a):

Co innego , gdy utarg jest niższy. Ale kiedy pracodawca musi opłacić lokal, rachunki, materiały i jeszcze dać pracownikom pensje i jest sporo w plecy to jestem w stanie zrozumieć, że zamyka działalność lub następuje redukcja etatów, skoro pracy jest dużo mniej to i ludzi tylu nie potrzeba. Ciężko oczekiwać od szefa , że będzie mi płacić pensję nie zarabiając na moich wykonywanych obowiązkach. To nie Caritas. U nas obecnie nadeszły bardzo ciężkie czasy jeśli chodzi o sprzedaż, pracy jest bardzo mało i tak - obecnie będę chodzic do pracy dwa tygodnie w miesiącu.
Ale już po dwóch tygodniach szef nie ma tych pieniędzy na pensje? Nie ma kasy, żeby zapłacić za ten miesiąc? 
Dokładnie tak jak napisałaś, bo to jest rozwiązanie długoterminowe. Szefo nie chce zwalniać personelu więc wszyscy pracujemy na pół etatu. A i w czasie koronawirusa jest to nawet wskazane, bo jest nas w firmie mniej. 
I to uważam, że jest w porządku. Pracodawca i pracownik solidarnie ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. Ale to było uzgodnione razem, w jakimś celu. A nie przyszedł szef i nie powiedział po prostu, że zlewa pracowników i nie płaci, bo nie ma z czego. 
Nie było uzgodnione razem. Zebrali nas w któryś dzień do kupy i powiedzieli, że od poniedziałku pół personelu zostaje w domach na dwa tygodnie . Dwa razy mamy pierwsze 5 dni odciągnięte z urlopu, drugie 5 zapłaci nam szef (i tutaj duży ukłon w jego stronę) aby ludzie mieli jeszcze całą pensję i dostali czas aby zacisnąć już teraz pasa, bo zanosi się , że jest to system pracy długoterminowy. Potem już 60% wypłaty.

Żeby zmienić wymiar czasu pracy i płacy musiałaś podpisać wypowiedzenie zmieniające (o ile masz umowę o pracę), więc coś jednak musiało być uzgodnione. 

Pasek wagi

madziutek.magda napisał(a):

Krummel napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Krummel napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Pewnie już myśli nad tym, żeby zachować płynność finansową jak to potrwa 2-3 miesiące. 

madziutek.magda napisał(a):

Krummel napisał(a):

Co innego , gdy utarg jest niższy. Ale kiedy pracodawca musi opłacić lokal, rachunki, materiały i jeszcze dać pracownikom pensje i jest sporo w plecy to jestem w stanie zrozumieć, że zamyka działalność lub następuje redukcja etatów, skoro pracy jest dużo mniej to i ludzi tylu nie potrzeba. Ciężko oczekiwać od szefa , że będzie mi płacić pensję nie zarabiając na moich wykonywanych obowiązkach. To nie Caritas. U nas obecnie nadeszły bardzo ciężkie czasy jeśli chodzi o sprzedaż, pracy jest bardzo mało i tak - obecnie będę chodzic do pracy dwa tygodnie w miesiącu.
Ale już po dwóch tygodniach szef nie ma tych pieniędzy na pensje? Nie ma kasy, żeby zapłacić za ten miesiąc? 
Dokładnie tak jak napisałaś, bo to jest rozwiązanie długoterminowe. Szefo nie chce zwalniać personelu więc wszyscy pracujemy na pół etatu. A i w czasie koronawirusa jest to nawet wskazane, bo jest nas w firmie mniej. 
I to uważam, że jest w porządku. Pracodawca i pracownik solidarnie ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. Ale to było uzgodnione razem, w jakimś celu. A nie przyszedł szef i nie powiedział po prostu, że zlewa pracowników i nie płaci, bo nie ma z czego. 
Nie było uzgodnione razem. Zebrali nas w któryś dzień do kupy i powiedzieli, że od poniedziałku pół personelu zostaje w domach na dwa tygodnie . Dwa razy mamy pierwsze 5 dni odciągnięte z urlopu, drugie 5 zapłaci nam szef (i tutaj duży ukłon w jego stronę) aby ludzie mieli jeszcze całą pensję i dostali czas aby zacisnąć już teraz pasa, bo zanosi się , że jest to system pracy długoterminowy. Potem już 60% wypłaty.
Żeby zmienić wymiar czasu pracy i płacy musiałaś podpisać wypowiedzenie zmieniające (o ile masz umowę o pracę), więc coś jednak musiało być uzgodnione. 

Mieszkam w Niemczech, przechodzimy na Kurzzeitarbeit.

madziutek.magda napisał(a):

Uważam, że zasadnym jest rozdzielanie odpowiedzialności na pracodawcę i pracownika - ale w porozumieniu i współdziałaniu obu stron. Zwolnienie pracowników, redukcja etatów - to też niestety jest okej, bo jest rozsądnym wyjściem z sytuacji. Mnie natomiast zasypali pytaniami znajomi, którzy mają inne sytuacje - pracodawcy po prostu nie chcą zapłacić pensji za marzec, uzasadniając to mniejszych obrotem i tym, że nie mają pieniędzy. Tego nie mogę pojąć. Jak można nie zapłacić komuś za wykonaną pracę (nawet przez dwa tygodnie). 

mam do czynienia z pracownikami i niestety nie mają takiego podejścia. Gdy pracodawca wychodzi z taką propozycją to nie spotyka się to ze zrozumieniem. I to jest niestety podejście dominujące. 

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Uważam, że zasadnym jest rozdzielanie odpowiedzialności na pracodawcę i pracownika - ale w porozumieniu i współdziałaniu obu stron. Zwolnienie pracowników, redukcja etatów - to też niestety jest okej, bo jest rozsądnym wyjściem z sytuacji. Mnie natomiast zasypali pytaniami znajomi, którzy mają inne sytuacje - pracodawcy po prostu nie chcą zapłacić pensji za marzec, uzasadniając to mniejszych obrotem i tym, że nie mają pieniędzy. Tego nie mogę pojąć. Jak można nie zapłacić komuś za wykonaną pracę (nawet przez dwa tygodnie). 
mam do czynienia z pracownikami i niestety nie mają takiego podejścia. Gdy pracodawca wychodzi z taką propozycją to nie spotyka się to ze zrozumieniem. I to jest niestety podejście dominujące. 

To akurat bardzo słabe. 

Pasek wagi

madziutek.magda napisał(a):

Berchen napisał(a):

No to dobrze ze jestes swiadoma ze nie znasz sie na tym, warto porozmawiac z kims , kto wzial kredyty  na rozkrecenie firmy, musi placic ogromne pieniadze miesiecznie za wynajem pomieszczen, poniesc inne koszty jakie sa z firma zwiazane, pracownikom wynagrodzenie - a drugie tyle na koszty ubezpieczenia, podatki  rosnace w miare obrotow, dochodza z czasem dodatkowe podatki ,jak sie okreslone progi przekroczy. Firma , w zaleznosci od rodzaju to tez inwestycje w towar, material , maszyny  i diabli wiedza co jeszcze  - to zalezy od rodzaju dzialalnosci. Tez jestem zdania ze duze firmy powinny tak gospodarowac by miec mozliwosc jakis czas przetrwac w kryzysie, jednak wiem dobrze ze nie jest to latwe, a w przypadku malych firm to juz koszmar, jak nawet jeden miesiac zabraknie dochodow. Ja mam male doswiadczenie, bo bylam malutka firma jednoosobowa, jestem szczesliwa ze ten czas minal  mam umowe wg. ktore mam gwarantowany dochod. Wczesniej nie moglam sobie pozwolic na dobry urlop, bo oprocz kosztow musialam wtedy brac pod uwage brak dochodu za czas urlopu. Nie mowie tu o firmach obracajacych duzymi pieniedzmi, te sobie powinny poradzic - moim zdaniem, ale moze tez sie na tym za malo  znam.
Właśnie na to liczyłam, że ktoś mi wyjaśni, jak to teraz działa w tych niedużych firmach. Ale jak zwykle na vitalii nie ma co liczyć na merytoryczną dyskusję. Ja całe życie pracuję w budżetówce, więc nigdy mnie to nie dotyczyło. 

nie wiem dlaczego sie burzysz - przeciez ci napisalam ze to dosyc skomplikowany temat - na ktory skladaja sie rozne czynniki i najlepiej gdybys kogos znajomego majacego firme zagadnela i popytala jak to jest. troche chyba i ja i inne tez ci wyjasnily, jesli zechcesz uwaznie przeczytac. W tym temacie nie moze powstac jakas dyskusja, bo dyskutuje sie z kims kto ma jakies pojecie, a jesli sie nie ma pojecia to nalezy poczytac , posluchac i u zrodel sie dopytac.

Oj już bez przesady jest masa firm, które mają własne hale, własne magazyny , maszyny za gotówkę i są w stanie od tak rzucić kilka mln, ale one też będą płakać. 

Tak, pewnie małe, nowe  firmy będą mieć kłopot, ale nie  jest prawda, że wszyscy jada na kredytach i nie mają zabezpieczeń. Wielu po prostu udaje i właśnie na tym się dorabia. Na opowiadaniu pracownikom, że nie ma na podwyżki, nie ma na premie, nie ma na polepszanie warunków pracy itd. łażą do UP , żeby wydębić pracownika na staż za darmo. Mają po kilka spółek i przelewają pieniądze , wykazują księgowość kreatywną.  Jak spółka jest międzynarodowa to też spółka matka może wyciągać kasę ze spółki córki, albo spółką córką ratować firmę w pierwotnym kraju.

"jojczenie przedsiębiorców" nawet nie chce mi się tego komentować...

Pasek wagi

A.n.i napisał(a):

"jojczenie przedsiębiorców" nawet nie chce mi się tego komentować...

to nie komentuj. a nie, czekaj, właśnie skomentowałaś...?

Pasek wagi

Noma_ napisał(a):

Oj już bez przesady jest masa firm, które mają własne hale, własne magazyny , maszyny za gotówkę i są w stanie od tak rzucić kilka mln, ale one też będą płakać. Tak, pewnie małe, nowe  firmy będą mieć kłopot, ale nie  jest prawda, że wszyscy jada na kredytach i nie mają zabezpieczeń. Wielu po prostu udaje i właśnie na tym się dorabia. Na opowiadaniu pracownikom, że nie ma na podwyżki, nie ma na premie, nie ma na polepszanie warunków pracy itd. łażą do UP , żeby wydębić pracownika na staż za darmo. Mają po kilka spółek i przelewają pieniądze , wykazują księgowość kreatywną.  Jak spółka jest międzynarodowa to też spółka matka może wyciągać kasę ze spółki córki, albo spółką córką ratować firmę w pierwotnym kraju.

Taaaaak. Ekspertka się wypowiedziała.

I ogromne firmy są w stanie jak to powiedziałaś czasem "rzucić na coś kilka milionów" - tyle, że miesięczne koszty funkcjonowania takich firm to zazwyczaj miliardy złotych.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.