Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wendy1983

kobieta, 41 lat,

167 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 października 2011 , Skomentuj

Ta parapetowka, na ktorej bylam prawie dwa tyg temu byla wypasiona. Jadlam jak potrzaskana - serio caly czas jadlam i jadlam i bylo mi przed sama soba glupio, ale bylo tak przepyszne jedzenie i tak duzo i rozne, ze nie moglam sie powstrzymac, a potem na nastepny dzien dalej jadlam i jadlam bo zostalismy u znajomych na cala niedziele rowniez.

Ale potem zaczela sie moja przeprowadzka. Bardzo duzo pakowania, bardzo duzo noszenia i bardzo malo czasu na jedzenie i takie tam. No i kupilismy sobie rower - na razie jeden, ale za 3 tygodnie kupujemy drugi. Dzisiaj pierwszy raz do pracy na nim pojechalam. Ale juz od paru dni jezdze, na przyklad na holenderski albo gdzies cos zalatwic. Mysle ze z 10 km dziennie. A w weekend kiedy sie przeprowadzalismy oczywiscie tez byla impreza, taka w mniejszym gronie (7 osob) no i caly czas jedlismy pizze - chyba z 10 albo wiecej tych pizz poszlo a w niedziele gar spaghetti (1 kg makaronu byl ugotowany). Wiec tez w sumie duzo jedlismy.

I efekt tego wszystkiego jest taki - ze waze troszke mniej :) Bardzo mi sie to podoba. W ten weekend bedzie spokojnie z jedzeniem i bedzie troche ruchu. W sumie idziemy na urodziny kolegi - ale to takie wyjscie raczej do knajpy wiec dwa piwka i tyle. I pewnie bede duuuzzzooo spala - a jak spie to nie jem :)

Odezwe sie znowu - jak waga pokaze mniej niz teraz. Moze jutro - a moze za miesiac - ale na bank tu wroce.

23 września 2011 , Skomentuj

No dobra - dzisiaj jeszcze sie nie obrazilam na siebie ze mi nie idzie bo waga pokazala 65.0. Czyli jest dobrze - do pierwszego celu brakuje mi zaledwie 1,1kg.

Ale niestety zbliza sie weekend. A weekend mam juz zaplanowana jedna imreze - parapetowe, wiec bedzie tam niestety jedzenie :/ No i pewnie dzisiaj na piwko tez sie wyjdzie. Ale ogolnie tendencja jest spadkowa wiec nie jest zle. Tydzien temu bankowo wazylam troche wiecej.

Oki - zabieram sie do pracy.

22 września 2011 , Skomentuj

I znowu sie pojawilam na chwile - pewnie pare dni popisze i sie wkurze bo bedzie weekend i waga pokaze duzo. Tak czy siak fajnie sobie robic takie wpisy od czasu do czasu - przynajmniej widzie czy generalnie tyje czy nie.

Dzisiaj waga pokazala 65,3. Czyli mozna powiedziec ze przez ostatnie pol roku nic nie przytylem. Wiec ogolnie jest dobrze. Oczywiscie dalej mam cel 62.9. Tzn cel nr 1. Albo nie - to bedzie cel nr 2.

Celem nr 1 bedzie 63.9 - tyle mnajmniej wazylam odkad mieszkam na obczyznie - wiec jak do tego dojde bedzie to oznaczalo ze nie jest zle, ze nie objadam sie tanimi tlustymi bylejakimi rzeczami tylko ze o siebie dbam :)

Cel nr 2 - to 62.9 - tyle wazylam jakies dwa lata (na poczatku wrzesnia 2009). Bardzo sie wtedy staram nie tyc, bo udowadnialam Mojemu Najwspanialszemu Czlowiekowi na Swiecie, ze mam silna wole.

No a deadline moze byc 23 pazdziernika. Dwa powody:

1 - weselicho znajomych

2 - urodziny tatki - (dziwny termin na deadline - ale co za roznica)

 

Oki - wracam do pracy.

30 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

:( Nie jest tak fajnie :/ Jadlam dokladnie wg rozpiski ale niestety dzisiaj rano bylo 65,5. Podejrzewam ze wszystko przez kole lajt. Wypilam wczoraj 1,5 litra. Wiem ze to niezdrowe, ale co mialam robic jak przyszedl kolega i pil sobie z moim najwspanialszym czlowiekiem piwko jedno albo dwa a ja mialam patrzec? Wypilam cala kole. No i teraz waze miecej :/ Dzisiaj pewnie tez bede wazyc wiecej, chociaz tez pewnie nic nie zjem. No ale trudno. Wiec teraz mi zostalo 2,6 kg. Kurde - a to jest duzo :/ Najwazniejszcze to teraz sie nie zalamac. Cholara - a mialam nadzieje ze bedzie cos kolo 64,8. No ale nic - Walcze dalej.
Dzisiaj jest Queensday i znowu bedzie wielka impreza. A ja juz nie mam koli - wiec dzisiaj bede pila wode z cytryna. Troche glupi ten weekend, bo przez ta diete czekam zeby sie skonczyl. Choc jutro mam super jadlospis i na bank bede najedzona :)
Oki spadam cos porobic - zeby czas szybciej plynal.

Milego dnia:)

29 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Jest odbrze - dzisiaj rano waga pokazala 65.1 :) Czadowo - bo to daje 1.8 kg mniej na diecie kopenhaskiej. Jest fajnie - bo zostalo mi tylko 2.2 zeby zwolnic troszke. Mysle ze da rade do przyszlej soboty. Ciesze sie jak nie wiem. Musze teraz wracac do pracy bo ostatni dzien pracujacy w tym miesiacu.

Kurde - trzymajcie kciuki zebym tylko przetrwala weekend w postanowieniu.

28 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Witam :)

Kurde - niesamowicie sie zmotywowalam. Wczoraj utrzymalam diete - choc salatka ze spinakiem nie nalezy do moich ulubionych, no ale coz - trzeba sie troche poswiecic. Dzisiaj rano waga pokazala !!! 65,8 !!! Wychodzi na to ze 1.1 kg mniej niz wczoraj. Najprawdopodobniej jelita mi sie cale oczyscily bo jadlam malo a widocznie jeszcze bylo duzo do strawienia po swietach. Dzisiaj na lanczyk jest kawalek szynki drobiowej i jogurt a na kolacje to samo co wczoraj - salata z wolowina. Dzisiaj bedzie trudniej utrzymac diete - nie mam dzisiaj holenderskiego wiec dluzej bede w domu. Ale musze skoczyc na myjnie i wypisac sie z silowni (kupuje rower w maju i bede sobie jezdzic to tu to tam - musze korzystac z pieknej pogody:)). I moze jeszcze do Ikei po lampe - ale to nie jest pewne. No i zleci czas do 20. Potem moze przez godzine zajme sie pisaniem pracy magisterskiej - bo juz lezy od roku a czas skonczyc te studia. No i mysle ze o 21 wyskocze z chlopakami na miasto (ja oczywiscie na wode albo cole light). A jutro bede sie cieszyc jezeli waga pokaze 65.5. To juz bedzie spory sukces.

A poniewaz 7 maja czeka mnie fajna impreza na ktorej beda fajne pysznosci wymyslilam, ze jezeli do soboty (wlasnie 7 maja) rano na mojej wadze pojawi sie 62.9 to sobie przystopuje i odpoczne od tej kopenhaskiej przed koncem i od poniedzialku czy niedzieli wezme sie za 1000kcal. Tak wlasnie zrobie - a zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Tymczasem - wracam do pracy :)

27 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

No i nastal ten dzien. Zaczelam od kawy. Zrobilam sobie tez salatke ze szpinaka, jajka i pomidora. I kurde sie nia najadlam, bo mialam pusty zoladek. Na kolacje tez mam juz przygotowane mieso - zrobilam sobie gulasz wolowy (dodalam cebuli, mysle ze nie przytyje z tego powodu).

Dzisiaj mam bardzo zajety dzien -wiec mysle ze nie bedzie pokus. Waga startowa to 66.9. Co oznacza ze musze 4 kg w czasie tej diety schudnac. I sie nie zalamie - kupilam tyle jedzenia ze nie moze byc inaczej. Zobaczymy czy jutro rano bedzie mniej niz 66.9. Byloby super gdyby bylo tak z 66.5. Musi byc :)

Wracam do pracy ;p

26 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Jest cos pozytywnego i negatywnego.
Pozytywne: Moja waga nie jest taka straszne. Po podrozy wazylam 67,2 :) Co oznacza ze mam duuuuzzzo mniej do zrzucenia w pierwszym zrzucie.
Negatywne: jednak nie dalo sie tak nic nie jesc. Zjadlam najpierw kromke z chuda wedlina bez masla (100kcal), potem trzy kostki czekolady (100kcal), potem pol miseczki fasolki na kwasno (150kcal) i jedna troche bardziej wypasiona kromka (200kcal) i herbatnik (100kcal). Daje to nam 650kcal. Uwazam ze i tak nie jest zle.
Od jutra zaczyna sie nowa dieta - kupilam wszystkie produkty na tydzien. Jutro tez zmienie pasek - po tym jak sie zwaze. Bardzo licze ta to, ze bedzie okolo 67,2.  Byloby po prostu bosko.
Zobaczymy. Kurde - musi sie udać.


25 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wiem wiem, to glupie co robie, ale juz nic tego nie zmieni. Dzisiaj jest Wielkanocny Poniedzialek i wlasnie dzis objadam sie po raz ostatni w ciagu najblizeszego czasu.
Jutro wracam od rodzicow na swoje smieci. Mam zamiar jutro zrobic sobie dzien oczyszczajacy. Bede pila tylko wode - nic nie bede jadla. W sumie mam taki zapas jedzenia w sobie ze nie powinnam nawet odczuc glodu. Jutro czeka mnie 12h jazdy do siebie. W sumie bede siedziala caly czas w aucie i cwiczyla silna wole, bo pewnie chlopaki beda mieli przygoowane prowianty przez swoje mamusie. No ale coz.
A od srody zaczynam diete kopenhaska. Juz tyle sie naczytalam na ten temat wiec mysle ze czas zaczac.
I kude nie ma zadnego zmiluj sie ani nic - bede wytrwala bez dwoch zdan. Codziennie tez bede sie wazyc rano na czczo - zaraz po porannym prysznicu. Ale to wazenie zaczne od srody - bo tu, u rodzicow, nie mam wagi. Tzn mam taka pseudo wage ktora wlasnie pokazuje ze waze 70!!!. Moze to i prawda, dlatego wlasnie zmienilam pasek. Przez te 13 dni kopenhaskiej chce schudnac okolo 6 kg. Tzn bylabym w niesamowitym blogostanie gdyby na wadze pojawilo sie 62,9. Jezeli przetrwam kopenhaska to pomysle nad jakas inna.
Dzisiaj mnie czeka jeszcze tylko kolacja. Ale juz wylajtuje, zeby latwiej bylo pozniej.

© Bebio 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.