Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2018 , Komentarze (6)

Witajcie Kochane

Dzisiaj wtorek czyli kolejna wizyta u dietetyczki, tym razem szału nie było bo od ostatniej wizyty czyli dwóch tygodni spadł niecaly kilogram. Ale jest dobrze, że nie przybrałam bo o to nie trudno. Choć tak naprawdę starałam się pilnować diety, piłam hektolitry wody (mam już jej dosyć), nie jadłam slodyczy więc troszkę jestem zawiedziona. Jak sobie obiecałam od Środy Popielcowej nie jem słodyczy o chyba musiałam się nie lubić bo w niedzielę upiekłam całą górę muffinek: takich czekoladowych, pachnących, mięciutkich, w kształcie serduszek i babeczek, posypałam cukrem pudrem ...częstował wszystkich dookoła, a ja? Ani jednej sztuki!!! Brawo ja!! Lecę teraz Was poczytać i dalej się dietować. Życzę Wam miłego wieczorku i pozdrawiam.

15 lutego 2018 , Komentarze (10)

Witajcie Kochane

Dzisiaj u mnie było bardzo, bardzo slonecznie z lekkim przymrozkiem i zaczęłam się zastanawiać czy to już nadejdzie wiosna czy jeszcze zima postraszy? Rano jadąc do pracy widziałam ludzi, którzy biegali, szli na kije i poranne spacery. Na siłowniach coraz większy ruch więc na pewno zbilza się wiosna i trzeba będzie zrzucić kurtki, płaszcze i swetry. A tam zonk! Kilogramy balastu, nadbagażu, kochanego ciała, kół ratowniczych, oponek, mięśni piwnych itp. Ale nie ma co narzekać!!! Trzeba brać byka za rogi i się z nim mierzyć: dietą, ćwiczenia, ruch w każdej postaci, może jakieś zabiegi .... Ja na początek od niedzieli nie jem słodyczy i nie będę ich jadła do świąt (zobaczymy czy wytrwam, w zeszłym roku się udało więc dlaczego w tym miałoby być inaczej). Z ćwiczeniami to narazie ich nie podejmuje ze względów zdrowotnych, zaprzyjaźniłam się z dietą. Nie wspomnę już o mojej przyjaciółce wodzie. Na wagę spojrzę dopiero we wtorek więc zobaczymy czy moje małe kroki dadzą jakiś choćby malutki efekt. Dzisiaj jestem pełna optymizmu, energii i dobrego humoru. A jutro piątek, piąteczek, piątunio... Pozdrawiam.

11 lutego 2018 , Komentarze (9)

Witajcie Vitalijki i Vitaliusze:)

Nie pisałam, ale Was czytałam, jak radzicie sobie z dietą, ćwiczeniami, pracą nad sobą i swoim wyglądem. Czasem byłam pod wrażeniem, że mimo nawału obowiązków znajdujecie czas na siłownie, ćwiczenia w domu, czasem pod wrażeniem słów otuchy i dopingu. Ale też pod wrażeniem uszczypliwoci i zlosliwosci, ale zdaje mi sie, że nasz naród tak ma, żeby komuś dokopać. No dobra starczy tego biadolenia, a teraz co u mnie: walczę sama z sobą i nie poddaje się. Śniadania jem, diety się trzymam, choć w czwartek był oczywiście pączek, ale tylko jeden więc bólu nie ma. Co roku postanawiam sobie, że przez Wielki Post nie będę jadła słodyczy i to mi się udaje tylko teraz mam zagwostke. Jeżeli w tym roku także odpuszcze sobie słodycze, a w diecie będę miała ciastko czy czekoladę, to mam je zjeść czy nie? Bo przecież będę jadła zgodnie z dietą, ale niezgodnie z postanowieniem. Więc jak je zjem to złamie swoje postanowienie prawda?? Ale mam dylemat :):):) Dzielnie pije wodę minimum 3 litry+jakieś herbatki - pomijam kawkę i to jest mój sukces. Brawo Ja!!! Czy wspomniałam, że na wadze jest o 2 kg mniej? Kończę i lecę Was czytać. Pozdrawiam i miłego popołudnia i wieczorku.

30 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Witajcie moje Towarzyszki 

Dzisiaj mijają dwa dni od ostatniego wpisu i jakoś się trzymam tzn diety. Przestrzegam posiłków, z jedzeniem śniadania to tak różnie, nie podjadam, nie ćwiczę, nie ważę się. Kurcze samo na ,,nie". Za to pije wodę, której mam dosyć! Bulgocze mi w brzuchu i się przelewa więc myślę, że wszyscy słyszą tę orkiestrę dętą. Nie pozwala spokojnie przespać nocy: kładę się około 23.30, o 2 już idę do łazienki, o 6 ponownie, a o 6.15 trzeba wstać. Zanim wyjadę z domu wypije szklankę tej wody z cytryną, przyjadę do pracy i zalewam dzbanek (ponad litr) i piję, piję i piję. Przyjeżdżam do domu i co robię? Przygotowuje sobie wodę! Nie lubię ziół, żadnych pokrzyw, czystków, rumianków, białych, zielonych, czerwonych herbat, pojawia owocowa, a najbardziej lubię czarną. Tylko, że po takiej ilości wody nie bardzo mam miejsce na herbatę. Średnio dziennie wypijam jej ponad 2,5 litra. Dla jednych to dużo, dla innych to mało, ale dla mnie to ocean. Dzisiaj wpadłam do mojej Pani dietetyk omówić kwestę moich 1200 kalorii,  powiedziałam o swoich obawach, pytałam co dalej jak waga się nie zmieni ... W sumie stanęło na zwiększeniu ilości kalorii do 1500 (odniosłam wrażenie, że niechętnie się zgodziła) i zobaczymy co się będzie działo przez najbliższe trzy tygodnie. 

P.s. dzisiaj zjadłam ciastko belvita,  które miałam przepisane w diecie, było pachnące, kruche i przepyszne i nic mnie nie obchodzi, że może jest niezdrowe, zawiera gluten, tłuszcz i coś tam jeszcze. 

Pozdrawiam Was mocno i lecę czytac jak Wam idzie.

29 stycznia 2018 , Komentarze (15)

Witajcie

Dzisiaj rozpoczynam kolejny tydzień walki o lepszą siebie. Ale co oznacza ,,lepszą"? Zeszły tydzień (od środy, bo we wtorek byłam u dietetyczki) jem zgodnie z rozpisaną dietą: a więc pięć posiłków, śniadania, bez słodyczy, za to z ogromną - jak dla mnie- ilością wody, bo zawsze jest ponad 2,5 litra, do tego dochodzi jeszcze kawa, herbata czy inne płyny. Raz czy dwa razy byłam na bieżni, ale staram się codziennie iść na spacer czasem to 40 minut, a innym razem 1 godzina czy 1,5. Nie ważyłam się przez ten czas więc nie wiem czy waga się zmniejszyła zobaczę we środę. Ale czy lepsza ja to znaczy szczuplejsza? Nie, absolutnie nie! Lepsza ja to znaczy weselsza, uśmiechnięta, mająca czas nie tylko dla innych, ale przede wszystkim dla siebie. Na książki, spotkania, wspólną grę z dziećmi... A może podejmę trud nauki czegoś nowego? Szydełkowanie? :):):). Czytam Wasze pamiętniki jak dzielnie walczycie i nie poddajecie się. I tak trzymać! Pozdrawiam Was serdecznie, życzę Wam uśmiechu, energii i siły w realizacji Waszych marzeń i celów.

27 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Witajcie moje Kochane

Obiecałam sobie, że jak przyjdzie sobota - odpocznę i wyśpię się. Wprawdzie powiedziałam mężowi, że zrobię pierogi, ale On taktownie powiedział, żebym może lepiej odpoczęła, choć widziałam jak mu się oczy świeciły na samą myśl o pierogach. Codziennie wstaje o 6:15, a dzisiaj? Obudziłam się o 6:11 i już zero spania. Oczy jak pięć złoty, tylko przekręcam się z boku na bok. Dobrze, że mąż nie spał przynajmniej pogadaliśmy:). Dzisiaj na śniadanie zjadłam dwie kromki chleba razowego z białym serem i pomidorem, na II śniadanie dwie kromki pieczywa Wasa z pasztetem i ogórkiem, na obiad była zupa oraz 5 pierogów, podwieczorek to jabłko, a na kolację dwie kromki chleba razowego, jajko ze szczypiorkiem i łyżeczką jogurtu (powinien być majonez, ale nie lubię). Wypiłam jak narazie 2 litry wody, jedną kawkę i dwa kubki herbaty. Dzisiaj przez cały dzień siąpił deszcz więc nie szkoda mi było czasu poświęconego na lepienie pierogów :):):):). Ulepiłam ich około 200 i nie były takie malutkie, ale będę miała na kilka obiadów :). Radość najbliższych była tego warta! 

Życzę Wam miłego wieczoru i odpoczynku. Pozdrawiam 

26 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Choć trudno nazwać dzisiejszy dzień walką chyba, że z dzisiejszym bólem głowy. Obudziłam się już z bólem, przeszkadzało mi światło, a każdy ruch głową był nie do zniesienia. Jeszcze przed wyjściem do pracy zjadłam śniadanko: dwie kromki chleba razowego z masłem, serem białym i pomidorem. Mąż kupuje ser od znajomej, która ma gospodarkę i sama robi ser - jest przepyszny. Oczywiście wypiłam szklankę wody z cytryną i pojechałam do pracy. W firmie czuć było piątek, ogólne rozluźnienie, a głowa nadal bolała. W pracy wypiłam kawkę, zjadłam bułkę orkiszową z wedliną i ogórkiem, jabłko, wypiłam litr wody, na obiad żurek oraz ryba z surówkami. Na kolację zjadłam dwie kromki chleba razowego z indykiem i pomidorem, wypiłam litr wody, a teraz piję herbatkę. Mimo, że ból głowy troszkę przeszedł to jestem ospała i zmęczona . Jutro nie pracuje więc mam w planach odpocząć, choć jak kilka dni temu wspomniałam, że w menu mam pierogi, mężowi oczy się zaśmiały więc może mu zrobię. A niech ma! :) Niech Mu na zdrowie idzie :)

Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

25 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Witajcie

Na początku chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze pod ostatnimi wpisami. Były słowa gratulacji, wiary, że dam radę, ale i słowa po których zaczęłam się zastanawiać i szukać informacji czy robię dobrze, bez negatywnych konsekwencji w przyszłości. Bo to, że chce schudnąć to wiem i jestem o tym przekonana, że dam radę i mocno w to wierzę. Ale czy moja wybrana droga jest dobra, a przede wszystkim zdrowa. Jak wiecie chodzę do dietetyczki i mam dietę 1200 kalorii, nie mam wskazań do ćwiczeń, treningów i wysiłku. Mam pracę biurową, do pracy/ z pracy samochodem, więc było to też brane pod uwagę przy konstruowaniu diety. I tu moje wątpliwości bo zawsze wydawało mi się, że przy trybie siedzącym ta ilość kalorii jest wystarczająca. Moja Pani dietetyk jest po Akademii Medycznej więc wydawałoby się, że jest profesjonalista, a jednak... Dziewczyny pisały, że to za mało i spowodowały, że napisałam do Pani i umówiłam się na wizytę, aby porozmawiać czy 1200 jest ok. Nie to żebym podważała Jej kompetencje albo uwierzyła w to co ktos napisał, ale zasiał we mnie wątpliwości i chce to uściślić. Wizyta w przyszłym tygodniu więc na pewno napiszę co ustaliłam, bo rozważam także zmianę prowadzącej. A teraz kilka słów o dzisiejszym menu: rano płatki owsiane z mlekiem, rogal z dżemem i szklanka wody z cytryną. II śniadanie dwie kromki chleba razowego z sałatą, wedliną i pomidorem. Obiad miseczka zupy jarzynowej, gulasz z piersi kurczaka i sałata, podwieczorek jabłko, kolacja dwie kromki chleba razowego z sałatą i papryką. W pracy dwie kawki z mlekiem i 2,5 litra wody. Głodna nie jestem, spragniona też nie, tylko w głowie milion myśli czy robię dobrze? Pozdrawiam serdecznie

24 stycznia 2018 , Komentarze (35)

Witajcie moje Kochane

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim wpisem. Tak jak wczoraj napisałam dzisiaj zaczynam, jak Bóg przykazał. Wstalam rano wypiłam szklankę ciepłej wody z cytryną, zjadłam płatki owsiane z mlekiem i pojechałam do pracy. Najpierw wypiłam kawę z mlekiem (nie wypije kawy bez mleka, ale za to bez cukru). Wzięłam dzbanek 1,3 litra wrzuciłam kilka plasterków cytryny i pomarańczy i postawiłam na biurku. Zaczęłam się śmiać, że jak się obstawię kubkami, dzbankami to nie starczy miejsca na komputer i nie będę miała jak pracować. Do końca pracy czyli do 16 zjadłam jeszcze rogalika, wypiłam druga kawkę i wypiłam w sumie 2,5 litra. Te cząstki pomarańczy i cytryny ślicznie wyglądały w przezroczystym dzbanku więc szybki MMS do męża: ja też taki muszę mieć! A mąż? Napisz gdzie go można kupić i o 14.30 będzie w domu. Nie spokojnie napisałam, wrócę z pracy i pójdziemy do sklepu w ramach spaceru. I tak było, około 5 km po świeżym powietrzu szybkim krokiem. Z tym świeżym powietrzem to trochę przesada biorąc pod uwagę, że jest smog i czasem trzeba było iść przy ulicy. Ale dzbanek mam i już przytuliłam niecały literek wody. Brawo ja!!! Na obiadek gulasz z piersi kurczaka, potem pomarańcza, a na kolację 4 kromki chrupkiego pieczywa (zimny cień) z zieloną sałatą i pomidorem. Zaliczyłam 30 minut na bieżni, masaż zrobiony przez męża i jeszcze czeka mnie pomalowanie paznkoci dzisiaj będą śliwkowe. Pozdrawiam serdecznie 

23 stycznia 2018 , Komentarze (26)

Witajcie 

od samego rana zastanawiałam się co mi powie moja Pani dietetyk, po tym jak wejdę na wagę i zobaczy, ze się nic nie zmieniło. To, że waga stoi w miejscu od miesiąca to jest fakt, o którym już wiecie. Pani nadzwyczaj była spokojna, nie pytała co się stało, ani też nie wydawała żadnych "ochów" i "achów", że nic nie poszło w górę. No ale ja nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła jęczeć, że waga nie chce się zmienić dla mnie na lepsze i owszem zdaje sobie sprawę, że skoro pracowałam na to jak wyglądam ileś miesięcy czy lat to w ciągu miesiąca czy dwóch tego nie zrzucę. Usłyszałam, że muszę być cierpliwa, że to normalne i zapytała mnie czy z ręką na sercu mogę powiedzieć, że przestrzegam naszych ustaleń? A ja oczywiście, że tak!! Na to Pani Ola czy piję wodę, a ja, że z tą wodą to tak różnie, bo pierwszy tydzień piłam bardzo uczciwie 2 litry dziennie, ale mam wrażenie, że jest mi od niej zimno ... I że ja tak naprawdę nie potrzebuję takiej ilości płynów. Kobieta spojrzała na mnie i powiedziała, że skoro piję zimną wodę to się ochładzam od środka i o tej porze roku powinnam pić ciepłą (ble) lub chociaż letnią (no dobrze, ta jeszcze może być), a dla smaku przecież mogę dodać pomarańczę czy mandarynkę (na to nie wpadłam), nie wspominając już o cytrynie i mięcie (to już wiadomo oczywista oczywistość). No a jak z dietą - czy jej przestrzegam - czy np. zmieniam sobie posiłki z różnych dni bo tak mi się podoba, albo nie daj dokładam coś od siebie. Na to ja, że przestrzegam i o bardzo, i nawet te śniadania zaczęłam jeść. A Pani Ola uśmiechnęła się, przechyliła głowę lekko na ramię, popatrzyła na mnie dużymi oczyma (aż Jej się czoło podniosło do góry) i mówi: nic, a nic ponad to co jest w jadłospisie? Żadnego ciasteczka? No oczywiście, że nie bo o czym tu mówić, o czym wspominać, o tym małym kawałeczku szarlotki (no dobra może był większy niż kawałeczek - powiedzmy kawał i nie raz tylko kilka), ale to na pewno nie ma wpływu na mój zastój wagowy. No i jeszcze przeprosiłam  się z bieżną. Oczy Pani Oli figlarnie na mnie spojrzały i wówczas padło pytanie a jak rozmiarowo? A ja, że jest ok, że te wałki z pleców zeszły i te boczki jakby mniejsze ... A ile razy w tygodniu chodzę czy biegam na tej bieżni? No a ja  - takim cienkim pytającym bardziej, niż stwierdzającym głosikiem, że zaczęłam po świętach i tak do 8 stycznia to chyba codziennie. I wtedy usłyszałam: Pani Ewo to dlaczego się Pani dziwi? Bieżnia trzy, cztery razy w tygodniu i woda! No dobra cytryna i pomarańcza na jutro do pracy naszykowane, a jedzenie zaraz ogarnę...  Człowiek to jednak istota, która zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla swoim małych i większych oszustw. Zobaczymy, jak będzie na następnym razem… A Wam jak mija walka ze słabościami?  Pozdrawiam wieczorową porą , a może już nocną?

© Bebio 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.