Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Początek


Na Vitalie wracam po 10 latach i 20 kg. Kiedyś mi pomogła, poznałam super ludzi, fakt kontakt się urwał, głównie przeze mnie. Nie umiem dbać o relacje, ale wspominam te czasy z sentymentem. Teraz mam wrażenie, że jest to zupełnie inna strona, ale dam szansę. Głównie dlatego, że muszę gdzieś się wygadać, że odchudzanie mi nie idzie. Instagram jest zbyt... obszerny(?) troszkę słowa mi zabrakło. Tu czuje się bardziej kameralnie. No więc jestem i zamierzam pisać głupoty. 

Dziś poniedziałek, połowa roku. Idealny czas żeby zacząć realizować noworoczne postanowienia. Mój cel to zgubić 20 kg, ale spokojnie nie do końca roku, nie jestem aż tak szalona. Jeśli 31.12 zobaczę na wadzę 79 kg będę najszczęśliwszą osoba na świecie. Tak, to trochę niepokojące mierzyć swoje szczęście cyferkami na wadze, ale wiecie o co mi chodzi. 

Problem z moim odchudzaniem jest taki, że pracuje na nocne zmiany w godzinach z tak zwanej dupy (23-8) ogólnie jest spoko, ale przemęczenie robi swoje o po 4-5 nockach pękam i jem co się nawinie głównie cukru. Może zobrazuje ostatni dzień napadu: pączek malinowy, rogalik pistacjowy, tabliczka czekolady, orzeszki w panierce, makaron z truskawkami, zupka chińska, 3 kanapki z awokado i zapomniała bym o 4 lodach na patyku i 3 kawach z mlekiem. 

Aktywność fizyczną dostarcza mi praca - chociaż podejrzewam, że organizm już się do tego przyzwyczaił i nie robi to na nim żadnego wrażenia. No i spacery z moim psim bobo - uparty słodziak, który nie chce wyjść poza swoje ulubione trasy. W domu dysponuje jeszcze zakurzonym rowerkiem stacjonarnym, hula-hopem, rolkami i wrotkami na których nie potrafię jeździć chociaż bardzo, ale to bardzo chciałabym się nauczyć. Niestety, ale odkryłam, że od samego chcenia nic się nie dzieje. Więc one leżą i powodują moja frustrację. Chce się w końcu ogarnąć i za to zabrać, ale serio nie mam kiedy. 

Wyszło juz trosze przydługo więc na tym poprzestanę, jeśli kiedyś dodam następny wpis to będą to zasady jakimi będę chciała się kierować żeby osiągnąć te 79kg. 

Do następnego 😘 

  • Madziaaa666

    Madziaaa666

    3 czerwca 2025, 09:22

    Cześć. Ja chyba też wracam od dzisiaj po 10 latach i +10 na wadze... . Cóż trzymam kciuki, za siebie też.

  • red_velvet

    red_velvet

    3 czerwca 2025, 00:04

    Jak dobrze cię rozumiem, kiedyś też pracowałam na nocki i jednak w nocy się jadło i w dzień też, był stres dla organizmu i brak rutyny. Dasz radę i powodzenia w odchudzaniu.

  • ognik1958

    ognik1958

    2 czerwca 2025, 18:13

    Witaj w domu pamiętam ciebie zanim ztad wybylas jak tuu wielu a szkoda może jak ja trza było się ostać i Tera już nie martwię się już o ....nadwagę. ufff daj Boże ci i to ..sposobem wziętym od tych co tu byli i dali przykład jak...byka za rogi i trzymać na latka powodzenia Tomek 🙋

  • Mirin

    Mirin

    2 czerwca 2025, 15:31

    Powodzenia, zapraszam do grupy Razem ku zdrowiu i kondycji po codzienną motywację. Jesteśmy na forum, wśród grup wsparcia, zobacz czy Ci odpowiadamy

  • Patience89

    Patience89

    2 czerwca 2025, 11:16

    Wiem, jakie powroty bywają ciężkie i frustrujące. Również rozumiem, jak tryb życia i nerwy utrudniają odchudzanie. Ale wiara w siebie i starania pomagają. Trzymam za Ciebie kciuki! Pozdrawiam ciepło :)

    • Zzucca

      Zzucca

      2 czerwca 2025, 13:55

      Dziękuję i kibicuje także Tobie 😊

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.