- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 marca 2020, 19:18
Nie prowadziłam nigdy własnego biznesu, więc może się nie znam.
Mniej więcej od dwóch, trzech tygodni dopiero nie działają niektóre firmy. Inne działają normalnie, ale wiadomo, że popyt na większość towarów jest niższy.
Przedsiębiorcy jednak już twierdzą, że nie mają pieniędzy i nie wypłacają pracownikom pensji. Czyli powiedzcie mi, ktoś jest w stanie prowadzić własną firmę przez kilka, kilkanaście lat i nie mieć żadnych oszczędności. Czy to po prostu jak zwykle chęć wyciśnięcia pracowników i oszukania systemu? Rozumiem, że będzie olbrzymia recesja i problemy finansowe, ale JUŻ teraz nie ma pieniędzy na pensje?! To pracodawca płaci pensje z tego, co uda mu się w danym miesiącu zarobić? Nie ma ŻADNYCH oszczędności, poduszki finansowej? Ciężko mi to uwierzyć...
29 marca 2020, 17:51
Przecież są różne branże i różne momenty lepsze lub gorsze w których ludzie rozpoczęli działalność.Widze że boli Cię że znajoma wyciąga rękę po pomoc. Mnie nie boli i od nikogo żadnej pomocy nie oczekujęW drugiej połowie lat 90. byłam już nastolatką, nie mam zaników pamięci. Rozumiem, że miałaś ciężko, ale nie wmawiaj mi, że moi rodzice byli krezusami, bo nie byli. Mieszkaliśmy na osiedlu z wielkiej płyty, wybudowanym w połowie lat 80. Przekrój ludzi był duży, ale to nie byli ludzie, których wtedy było stać na domek jednorodzinny, czy jakieś eksluzywne apartamenty. Polonez pod blokiem pod koniec lat 90. naprawdę szału nie robił.Wiesz co to tak jak ja bym teraz napisała że zarabianie 10000 na miesiąc to też nie jest dla mnie szal. A pewnie dla wielu jest. Byłaś wtedy dzieckiem i zależy w jakim kręgu się obracaliscie.
Nie wiem, czego dotyczy ten komentarz, bo nigdzie niczego takiego nie napisałam. Chyba mnie z kimś mylisz. Mój pierwotny komentarz dotyczył zupełnie czego innego, Ty wyciągnęłaś z niego tylko poloneza moich rodziców, ale niech Ci będzie.
29 marca 2020, 17:56
Nie wiem, czego dotyczy ten komentarz, bo nigdzie niczego takiego nie napisałam. Chyba mnie z kimś mylisz. Mój pierwotny komentarz dotyczył zupełnie czego innego, Ty wyciągnęłaś z niego tylko poloneza moich rodziców, ale niech Ci będzie.Przecież są różne branże i różne momenty lepsze lub gorsze w których ludzie rozpoczęli działalność.Widze że boli Cię że znajoma wyciąga rękę po pomoc. Mnie nie boli i od nikogo żadnej pomocy nie oczekujęW drugiej połowie lat 90. byłam już nastolatką, nie mam zaników pamięci. Rozumiem, że miałaś ciężko, ale nie wmawiaj mi, że moi rodzice byli krezusami, bo nie byli. Mieszkaliśmy na osiedlu z wielkiej płyty, wybudowanym w połowie lat 80. Przekrój ludzi był duży, ale to nie byli ludzie, których wtedy było stać na domek jednorodzinny, czy jakieś eksluzywne apartamenty. Polonez pod blokiem pod koniec lat 90. naprawdę szału nie robił.Wiesz co to tak jak ja bym teraz napisała że zarabianie 10000 na miesiąc to też nie jest dla mnie szal. A pewnie dla wielu jest. Byłaś wtedy dzieckiem i zależy w jakim kręgu się obracaliscie.
A może, internet muli i pewnie komentarz miał dotyczyć innej wypowiedzi .Przepraszam
29 marca 2020, 18:17
Zgadzam się, zgadzam w 100%. Oczywiście pierwsi ręce wyciągają po kasę. Widzę co się dzieje, kumpela ma 2 salony fryzjerskie, zatrudnia Ukrainki, kasę płaci pod stołem, omijając podatki. Stać ją super auta, dom i wypasione wczasy kilka razy w roku. Teraz narzeka po tygodniu. Przecież jak to się skończy to będzie szturm na wszelkie usługi, zakupy itd Niektórzy zatrudnieni na smieciowkach mają dużo gorzej i pomoc potrzebna jest im
Pewnie wszystko na kredyt.Ale masz rację niech nie pomagają pracodawcom i niech wszyscy zbankrutują ,ciekawe co wtedy zrobią pracobiorcy.A jak to się skończy to będzie taka zapaść gospodarcza jakiej świat jeszcze nie widział.
Edytowany przez Noir_Madame 29 marca 2020, 18:19
29 marca 2020, 22:39
Bua ha ha i tak według ciebie żyła wtedy przeciętna rodzina. No od razu widać że zylas w oderwaniu od rzeczywistości. Ile osób majc 21 lat ma sklep sklep z elektroniką i AGD nawet w dzisiejszych czasachBez przesady... mój tato miał i malucha i poloneza (najpierw jedno, potem drugie), na wakacje nad morze jeździliśmy co roku (pociągiem przez całą Polske), komputer z internetem miałam w domu w 97, za dziecka konsole i inne takie, a moi rodzice nie byli jakimiś zamożnymi osobami. Nie kupowali mi drogich ciuchów (jakie miały np. moje kolezanki), za granice nie jeździliśmy. Żadne to bogactwo w latach 90... tato w 89 jak się urodziłam skończył 21 lat, mama 23. Wiec nie mieli czasu się dorobić. Tato miał sklep z elektroniką i sprzętami AGD, ale on też funkcjonował kilka lat, potem dal sobie spokój.A ja mówię o końcówce lat 80 tych i jeśli jeżdziliście maluchem a potem polonezem to nie wiem ,przeciętna rodzina to jezdzila raczej MZK.Mieszkaliśmy na wszi gdzie było 15 domów do najbliższego dużego miasta 50 km.I wbrew pozorom za komuny ludziom zylo się lzej niż w czasach pierestrojkiI tak jestem dumna z tego do czego doszłam bez niczyjej pomocy,kredytówA jeszcze co do dumy to powiem ci tak ze mój ojciec(który zostawił matkę gdy miałam 7 lat ) gdy odwiedził mnie jakies 7 lat temu to gdy zobaczyl do czego doszłam to aż się rozczulił i powiedział że jest ze mnie dumny .W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się tego jak się rozwinęliśmy.Mam 37 lat, moi rodzice nigdy nie byli bogaci, uważam, że byliśmy bardzo przeciętną polską rodziną z przeciętnej wielkości miasta. Komputer pojawił się w moim domu, jak byłam w klasie maturalnej, mieszkaliśmy w bloku. Jeździliśmy maluchem, potem polonezem. Były lata lepsze, były gorsze, ale spędzenie 2 tyg. w wakacje z dziećmi było dla moich rodziców priorytetem. Czasami jechaliśmy pod namiot albo do jakiegoś schroniska młodzieżowego bez łazienki i jedliśmy tani makaron z sosem z torebki. Ale jeśli ktoś przez 20 lat nie spędził dnia urlopu ze swoimi dziećmi, to wybacz, ale tu naprawdę coś poszło nie tak.I jeszcze jedno, nie mówimy tu już o socjalizmie tylko o latach 90. i 2000.chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
Hahaha okej, żyłam w alternatywnej rzeczywistości, bo mój tato miał sklep w młodym wieku, który mu zapewniał dochód - a jak dodam, że moja mama miała tylko jakiś czas prace, zanim skończyłam 7 lat to się zaraz dowiem, że byli z nas oligarchowie ;D Moi rodzice nie wydawali pieniędzy na bzdury, mało co w życiu dostałam zabawek, nigdy nie dostałam słodyczy na zawołanie czy czegokolwiek. Moze po prostu rozsądnie dysponowali środkami, zamiast przewalac na prawo i lewo.
30 marca 2020, 19:15
Moj prowadzi jednoosobowa dzialalnosc w dziedzinie remontow. Teraz wszyscy klienci odmowili przyjecia uslugi. Znalazl sie jeden odwazny, (starszy czlowiek po 70-tce, z cukrzyca , nadcisnieniem i czyms tam jeszcze) uprzedzam wasze komentarze praca na dworze, ale wszystkie sklepy specyficzne, budowlane zamkniete. Nie ma pracy, nie ma pieniedzy.
30 marca 2020, 19:34
Moj prowadzi jednoosobowa dzialalnosc w dziedzinie remontow. Teraz wszyscy klienci odmowili przyjecia uslugi. Znalazl sie jeden odwazny, (starszy czlowiek po 70-tce, z cukrzyca , nadcisnieniem i czyms tam jeszcze) uprzedzam wasze komentarze praca na dworze, ale wszystkie sklepy specyficzne, budowlane zamkniete. Nie ma pracy, nie ma pieniedzy. [/quotWspółczuję i dziwię się takiego lęku , u mnie np. jest calkiem znośnie póki co . Też pracuję i mam kontakt z klientami na świeżym powietrzu.Oby sytuacja szybko siępoprawiła
30 marca 2020, 23:03
Co zrobisz. Ludzie sa rozni.Moj prowadzi jednoosobowa dzialalnosc w dziedzinie remontow. Teraz wszyscy klienci odmowili przyjecia uslugi. Znalazl sie jeden odwazny, (starszy czlowiek po 70-tce, z cukrzyca , nadcisnieniem i czyms tam jeszcze) uprzedzam wasze komentarze praca na dworze, ale wszystkie sklepy specyficzne, budowlane zamkniete. Nie ma pracy, nie ma pieniedzy. [/quotWspółczuję i dziwię się takiego lęku , u mnie np. jest calkiem znośnie póki co . Też pracuję i mam kontakt z klientami na świeżym powietrzu.Oby sytuacja szybko siępoprawiła
5 kwietnia 2020, 19:07
Do wszystkich potencjalnych bezrobotnych i narzekających na przedsiębiorców.Macie teraz szansę wykorzystać koniunkturę i założyć firmę która szyje maseczki. Biznes raczej pewny
Edytowany przez Noir_Madame 5 kwietnia 2020, 19:08
Wczoraj, 12:13
Kryzys gospodarczy zmusza do optymalizacji. Zrezygnowałem z kosztownego biura na rzecz wirtualnego biura https://e-biuro.eu/. Oszczędzam 50 tysięcy rocznie, a profesjonalizm nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie - obsługa korespondencji jest lepsza.