Temat: Własny biznes

Muszę się wygadać. Może któraś z Was zmagała się z podobnym problemem i usłyszę punkt widzenia osoby z zewnątrz. 
Przyjaciółka dostała spory spadek po tacie. Wpadła na pomysł założenia własnego biznesu. Od razu zaproponowała mi układ, ponieważ od zawsze marzyłyśmy założeniu wspólnie salonu groomingu dla psów. Jak trafiły się fundusze, zaczęłyśmy powoli planować jak wprowadzić to w życie. Oczywiście chcemy również starać się o dofinansowanie. Spadek zostanie przeznaczony na szkolenia i praktyki aby dojść do wprawy w zawodzie.

Tu zaczyna się mój problem, cały pomysł z biznesem to moje wielkie marzenie i zaczęłam zwierzać się z tego mojej mamie. Od tamtej pory kłócimy się praktycznie codziennie bo uważa ze powinnam zostać w korpo tu gdzie pracuje bo mam umowę, bo stabilne zatrudnienie. Według niej ludzie z własnym biznesem ledwo wiąże koniec z końcem i nic na tym nie zarobimy, jest pełno takich salonów, a przyjaciółka mnie oszuka.

Dodatkowo musimy wziąć kredyt w najbliższym czasie, co tez według niej jest głównym argumentem ze nie powinnam ryzykować i zmieniać pracy.

Ja wiem, ze rozkręcenie biznesu nie jest proste, ze na początku może być ciężko i nie będzie z tego kokosów. Ale czy rodzice nie powinni zachęcać dziecka? Czy jej marzeniem jest żeby jej własne dziecko siedziało całe życie w pracy w korpo za 3 tysiące na rękę? Czemu jeszcze podkłada mi kłody pod nogi i zniechęca do samorozwoju?

Co o tym myślicie? Co byście powiedziały własnemu dziecku w takiej sytuacji?

Dodam jeszcze ze przyjaciółka jest godna zaufania i na prawdę chce coś wspólnie założyć. 

Pasek wagi

We własnym biznesie możesz mieć dużo mniej niż 3 na rękę... Zrobiłyście reaserch? przeliczyłyście wszystko, zbadałyście konkurencję, rynek? Macie tyle pieniędzy żeby przeżyć rok przy braku ewentualnego dochodu? Praca u kogoś jest na pewno bardziej stabilna, Twoja mama się po prostu boi. 80% firm upada po pierwszym roku. Ja w pierwszym roku zarabiałam tylko na opłaty praktycznie. 

Trochę ta mamę rozumiem. Twoja mama ma ostrożne podejście do życia w stylu "lepszy wróbel w garści niz gołąb na dachu" ponadto obawia się, że w jakimś sensie będziesz zależna od koleżanki, że ona ci kiedyś wypomni to, że sfinansowała to przedsięwzięcie a czasem, jak już jestem przy ptakach "mówiły jaskółki, że nie dobre są spółki". Mamę przeraża kredyt, który chcesz wziąć i dlatego, w obawie o ciebie ma wątpliwości. Zrobisz to, co zechcesz. Masz wybór zdychać z nudy w nie lubianej pracy czy iść na całość. Sama zdecyduj. 

Nietwojakielbasa napisał(a):

We własnym biznesie możesz mieć dużo mniej niż 3 na rękę... Zrobiłyście reaserch? przeliczyłyście wszystko, zbadałyście konkurencję, rynek? Macie tyle pieniędzy żeby przeżyć rok przy braku ewentualnego dochodu? Praca u kogoś jest na pewno bardziej stabilna, Twoja mama się po prostu boi. 80% firm upada po pierwszym roku. Ja w pierwszym roku zarabiałam tylko na opłaty praktycznie. 

Dokładnie. Poza tym mieszkasz jeszcze z mamą?

Powiedziałbym dziecku, żeby wybadało rynek, czy jest w ogóle sens otwierać coś takiego w danym mieście, poznać dokładniej jak takie salony funkcjonują, jakie są trendy i oczekiwania klientów, do tego ocenić charakterologicznie potencjalną wspólniczkę, na ile jest wiarygodna, godna zaufania, uczciwa, pracowita, kompetentna, stała w postanowieniach. Plan awaryjny w razie klapy, warunki kredytu, oczywiste sprawy.

Matka zachowuje się jak większość matek na jej miejscu, bezpieczeństwo przekłada nad ryzyko z potencjalnie większym zyskiem, ale i możliwością straty. Niektóre jej obawy mogą być słuszne, więc nie zbywaj jej dla zasady. Jeśli masz być na tyle dojrzała, żeby podjąć to przedsięwzięcie, powinnaś móc też zrobić coś, co Ci odradza matka i panować nad emocjami.

pytanie nr 1 jeśli to by nie przynosiło dochodów dość długo to będziesz na utrzymaniu mamy? Jeśli tak to jej obawy są zrozumiałe, jeśli nie to powinnaś ja uspokoić. Kto nie ryzykuje nie pije szampana;p ja zmieniłam pracę z "korpo" na ledwie otwarta firemke,  kilkanaście osób, teraz dobija do 40 , a ja po macierzyńskim wrócę jako menedżer. Opłaciło się;p własny biznes to ciężko kawałek chleba, widzę po moich szafach, ale tylko ryzykując masz szansę żyć lepiej niż średnia krajowa.

Ryzyko zawsze jest. Etat to pewny zarobek. Na działalności możesz mieć mnie, ale może mieć dużo więcej. Najgorsze jest to gdy zachorujesz itp. wtedy nie zarabiasz (chyba, że masz pracowników). U mnie w rodzinie mają działalność- spokojnie są w stanie się utrzymać, kupili mieszkanie na kredyt. Więc różnie bywa. Obok mnie był sklep z psią karmą, już go nie ma, ale miejsce jest na uboczu- założyła go pasjonatka psów. Ja bym pomyślała jeszcze o jakieś internetowej sprzedaży- np. akcesoriów dla psów, żeby mieć coś dodatkowego na boku, żeby z 1 źródła nie ciągnąć. Zysk będziecie dzielić na 2- to też jest minus. A tak z drugiej strony- do korpo zawsze możesz wrócić. Pytanie czy masz zalecze finansowe w razie porażki.

twoja mama ma duzo racji, wlasny biznes to z jednej strony wolnosc decyzji z drugiej niewolnictwo - zycie dla firmy. To wszystko zalezy co to za dzialalnosc, jakie jest zapotrzebowanie, jaki bylyby dochody. Ja mialam jednoosobowa firme z koniecznosci, praca malo dochodowa wiec podatki i ubezpieczenia mnie zrzeraly, ni emoglam pozwolic sobie na dzien choroby, nie moglam wziac urlopu by nie stracic klientow. Przemyslcie wszystko dobrze. Ja na twoim miejscu chcac miec taka sama pozycje wolalabym wlozyc swoj wklad w firmie, wiem ze te rozne spolki koncza sie zle. Nie dziwie sie twojej mamie. 

Z drugiej strony popieram wonosc decyzji, wlasne ryzyko, jesli dobre zrobice plan i macie glowe do prowadzenia dzialalnosc, to niektorzy z niczego zrobili perle. Powodzenia.

Kredyt muszę wziąć z mama, niestety nie mamy łatwej sytuacji. Mieszkamy razem z mieszkaniu, które przypadło również w spadku. Jest własnością mojej mamy i jej siostry. Chcemy ja spłacić. Każda z nas mogłaby iść coś wynająć ale szkoda mieszkania. Wiec siedzimy tu razem.

Nie mam tak zwanego zaplecza, w postaci rodziców ani łatwego startu w życie jak niektórzy. Raczej na odwrót. Nie narzekam, są ludzie co maja gorzej oczywiście. 

Jeżeli chodzi o rynek, to jest zapotrzebowanie. Salon groomingu dla psów w Warszawie. W mojej okolicy są tylko salony zajmujące się zwykłym przystrzyżeniem psa maszynką byle jak za 50 zł. 

Planujemy iść na szkolenie, gdzie również jest przestawiona kwestia założenia biznesu, jak znaleźć lokal, jak otrzymać dofinansowanie, ogólnie jak zacząć. Dodatkowo mamy miesiąc pracy praktyczne od razu ze zwierzętami w renomowanym salonie gdzie strzyże się psy głównie na wystawy. Taki salon tez planujemy założyć.

Pasek wagi

Czasami przyjaźń po założeniu spółki się rozpada. Są waśnie odnośnie zaangażowania w pracę, wkładu finansowego, nierówny podział obowiązków rodzi frustracje, stres. Musisz być na to przygotowana, że koleżanka może być świetna w relacjach towarzyskich ale kiepsko wychodzi jej zaangażowanie w pracę. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.