Sadzone ze schabem pieczonym.
"Burger" z kapustą duszoną na maśle.
Pieczony dorsz z sosem chrzanowym.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (83)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 172151 |
Komentarzy: | 2560 |
Założony: | 30 października 2012 |
Ostatni wpis: | 4 lipca 2025 |
kobieta, 38 lat, Warszawa
163 cm, 71.70 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Sadzone ze schabem pieczonym.
"Burger" z kapustą duszoną na maśle.
Pieczony dorsz z sosem chrzanowym.
Dania zaczynają się powtarzać. Myślałam, że będę robić zdjęcia cały miesiąc, ale chyba pociągnę do dwóch tygodni, a potem będę wrzucać tylko nowości.
Dzień zaczęty pomidorową z jajkiem.
Na obiad pieczony schab z ziemniakami i kapustą.
Szybko zgłodniałam, więc dojadłam camembertem.
(Nie wiem, co z tymi zdjęciami na vitce. Jak się uda to jutro wstawię brakujące).
Dzień zwieńczyła gotowana kiełbaska, która była już czystym łakomstwem.
Coś wczoraj vitka nie chciała współpracować...
Jedzonko było takie:
Wczorajsza szczawiowa
Sardynki i ogórek kiszony
Przekąska - serek typu włoskiego z papryką.
Pieczona noga z pomidorami z fetą w śmietanie.
Obudziły mnie... gęsi (dzień 9)
Jak to ptactwo się drze... 😮💨 myślałam, że mi się śni 😅 nie wiedziałam co się dzieje 🙈 niech se lecą gdzie im cieplej, ale niech tak nie kłapią dziobem! A przynajmniej nie o tak nieprzyzwoitej porze...
Dzisiaj jadłam tak
Doczekałam się w końcu szczawiowej.
Oczywiście śmietana postanowiła się zwarzyć...
W kolejnym posiłku jedliśmy wczorajsze schabowe wzbogacone o ser. Wszystkie duże talerze były w zmywarce, więc podane ma małym z ciągłą dokładką surówki.
Co do surówki... miska do takich rzeczy też była w zmywarce, więc...
Chyba najwyższy czas na zakupy 😂
Dojadałam jeszcze camembertem...
Trochę tu, trochę tam. Znowu obiad w fast foodzie.
Oficjalne tygodniowe ważenie robi wrażenie! Ja wiem, że to początek i woda, ale zważywszy, że jestem chwilę przed okresem to i tak jedno wow.
Odnotowałam spadek prawie dwukilogramowy! (1,7 kg). Zaciesz ogromny 😁 i najgorsze objawy ograniczenia węgli też już za mną. Swoją drogą geniusz jestem zaczynać coś takiego przed miesiączką... 🥴
Śniadanie lekko się zezeliło 😅
Na mieście sałatka, jak ostatnio, tylko tym razem do wzięłam ser. Wniosek? Mięsa dają więcej 😅
Później wjechało podwójne espresso z mlekiem. A po powrocie schab smażony z mizzerią.
Teraz jeszcze opiłam się kefirem, bo coś suszy po tym wietrze.
Postanowiłam wypróbować przepis na keto gofry. To był spektakularny niewypał. Niezjadliwe totalnie. Chyba wiem, jak to poprawić, ale na chwilę obecną dostarczyły mi zbyt wielu wrażeń.
Za to obiadokolacja ugłaskała moją niepocieszoną duszę. Pieczone udko z ziemniakami. Mniam.
Właśnie raczę się kakao z prądem (o zdjęciu nawet nie pomyślałam). Jutro "pochwalę się" tygodniowym wynikiem, tylko najpierw zmienię baterie w wadze, bo spadki są tak duże, że aż podejrzane 😅
Smażona kiełbasa na śniadanie. Smażona wątróbka na obiad.
Jakoś szybko zrobiłam się głodna i zjadłam kefir z siemieniem, ale się nie nasyciłam, więc dojadłam camembertem z oliwkami i kabanosem. I to był błąd, bo pyszną kolację ledwo dziubnęłam.
A był to kurczak z duszonymi warzywami w sosie z fety i koperku. Zostawiłam przeszło połowę tego co na talerzu...
Keto to chyba nienajlepsze słowo
Może zwykłe low carb?
Tak do mnie dziś dotarło, że nie mam ni krzty aspiracji do diety keto. Ani nie zamierzam sprawdzać, czy jestem w ketozie, ani nie skupiam się na skrzętnym liczeniu ile węgli pochłaniam (poza faktem, że oczywiście zależy mi, żeby ich było mniej niż więcej). Ba, do jutrzejszej szczawiówki zamierzam wykroić ziemniaka i nie spędzi mi to snu z powiek 😉 Na samym początku walnęłm, że to keto, a nie prawda. Pewnie dlatego tak wyszło, że jeszcze przed wakacjami bardzo chciałam dołączyć tutaj do bardzo fajnej grupki i ni hu hu mi to nie szło, ale ciągle trwało z tyłu głowy...
Także mam problem z nazwaniem na jakiej diecie jestem. Nie mam jednak, żadnego problemu, żeby stwierdzić, że na diecie jestem i mam się dobrze! 🎉
No dobra, wczoraj łeb bolał jak nie wiem, ale czego się spodziewać po ucięciu węgli...
Podczas tej diety przede wszystkim pracuję nad zmniejszeniem porcji, nie żarciem pączków/drożdżówek oraz rezygnacją ze słodkich (oraz gorzkich 😝) gazowańców. To ograniczanie węgli to tak z rozbiegu wyszło? Na bazie poprzednich doświadczeń wiem, że takie rozwiązanie mi bardzo służy, a i momentu lepszego nie mogłabym sobie zażyczyć, więc czemu by nie?
Dobra, to już się wytłumaczyłam z zakresu, że "nie bardzo wiem, co robię" 😅 ale wydaje się dobre, więc działam.
Dziś pojedzone:
sałatka z pekinki, papryką i wczorajszym schabem umiziane w majonezie. Na deser pół camemberta.
Drugi posiłek trochę na jednej nodze. Spędziłam dziś z pół dnia z pędzlem w garści i jedzeniowo nie do końca tak planowałam, ale wyszło zgrabnie.
Kolacja wygląda śniadaniowo, ale już drugi dzień ślinie się na ten boczek, więc wyszło, jak wyszło.
Na koniec kefir z siemieniem dokładnie jak wczoraj, więc bez zdjęcia. Chciałabym żeby wskoczył w jedzeniową rutynę, bo i smacznie i zdrowo. Chciałabym dogodzić jelitom, a z kiszonkami ostatnio u mnie słabo.
Chyba powinnam to jakoś numerować?
Skoro postanowiłam zamieszczać wszystko jak leci, żeby mieć łatwy podgląd, to jest nadzieja, że tych wpisów trochę będzie 😁
Szykując śniadanie trochę się zdenerwowałam. Przed odchudzaniem lubiłam szykować takie niby omlety (z mąką pszenną). Jakoś dopełniało mi to ich smak. Poza tym oczywiście jajka i dodatki (ser żółty, kiełbasa, cebula, papryka - no co tam miałam i chciałam - pokrojone w kostkę, dodane do masy i usmażone z obu stron). No i żeby móc danie kontynuować kupiłam mąkę bambusową. Ile się naczytałam, że takie to chłonne i ochy i achy. Zabieram się do roboty, a to jak było rzadkie, tak jest. Przecież nie w tym rzecz, żeby tego używać nie wiadomo w jakiej ilości. Ratowałam się internetami. Postanowiłam zagęścić twarogiem. Wyszło mi takie coś
Nie dało się tego przewrócić po ludzku. Ciągle nie miało zadowalającej gęstości. No byłam już u kresu... Ale! Wyszło przepysznie. Nie ze względu na ten bambus, no na pewno nie. To ten twarożek wyniósł danie na inny poziom! I nie wiem, czy szukać form sylikonowych na patelnię, czy też od razu zamienić sposób przygotowania na piekarnik... cdn 😉
Na obiad był bigos
A na kolację schab z warzywami w oliwie
A po jakimś czasie jeszcze świeżo zmielone siemię lniane z kefirem
Aktywności - brak.
Pielęgnacja - peeling skóry głowy + wcierka.