Jako, że testuje ostatnio mąki bezglutenowe, pora przyszła na amarantus.Taki zdrowy i w ogóle och i ach, a jak dla mnie paskudny w smaku. Chlebek wyszedł niesmaczny, z posmakiem ziemi. Z tego co wyczytałam w niektórych opiniach netowych, miał mieć posmak orzechów, no nie wiem. Średnio wyrósł, skórka za to super chrupiąca, ale ten smak...
W składzie mąka ryżowa, gryczana, ziemniaczana i z amarantusa, no i ziarenka obowiązkowo. Przepis przetestowany, ale na pewno go już nie powielę.
Humor poprawiły mi zakupki z Allegro, które dziś przyszły:)
Super pojemna kosmetyczka, z milionem przegródek i regulowaną szerokością, organizer do szuflady i wypatrzona w pamiętniku Iw, silikonowa podstawka po łyżkę. No same niezbędne rzeczy :)
Waga dziś spadła o 400gram, po zjedzonych wczoraj poza bilansem, trzech czekoladowych cukierkach. I dodatkowej kromce chleba na kolacje, hmm.
Czyli nadal nie ma 69. Jest 70,4 kg. Działamy dalej. W planach... owsianka na drugie śniadanie i wątróbka na obiad. Potem się zobaczy ;)