Tadam 😁
Udało się przedłużyć post do ponad 16h, hurra.
Po spacerze z psem, przymknęło mi się oko na… dwie godziny :) jak się obudziłam, był czas zbierać się na zakupy do biedronki, więc nie myślałam o śniadaniu. Zjadłam dopiero po powrocie. I taki układ byłby idealny. Przeszłabym gładko na docelowe 16/8.
O ile w dzień powszedni to się uda, o tyle w weekend, kiedy rano nie wychodzę, będzie trudno. No nic, najwyżej w weekendy będę szła łagodniejszym trybem.
Waga niestety nie spadła, lekko nawet w górę, ale to norma, kiedy poprzedniego dnia nie zaliczam kibelka. W ogóle mi się popsuło wypróżnianie odkąd postanowiłam się odchudzać. Tak szłam codziennie, a teraz co drugi dzień. Kiszka. Wiem, wiem, za mało piję i boje się tłuszczu.
Doszły moje kawki :)
Nazwy nic mi nie mówią, wybierałam w zależności od podanych parametrów. Mało goryczy i mało kwaśne mają być
Dziś w menu:
Śn- klasyczne czyli banan, gruszka, płatki, jogurt. Dosypałam jeszcze słonecznika, żeby były zdrowe tłuszcze
Obiad- kapuśniak, pół białej buły
Kolacja- jeszcze nie wiem. Jajecznica na boczku?