Wczoraj wyćwiczyłam ok. 700 kalorii, jadłam w porządku. Czyli był to dobry dzień.
Nie jestem teraz na diecie, ale zainspirował mnie portal z dietami NFZ, jest tam dużo ciekawych przepisów. Można fajnie urozmaicić swój jadłospis.
Grupy
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 84995 |
Komentarzy: | 2030 |
Założony: | 16 sierpnia 2008 |
Ostatni wpis: | 20 lipca 2025 |
kobieta, 46 lat, Kiedyśtambędę
156 cm, 78.70 kg więcej o mnie
Masa ciała
Wczoraj wyćwiczyłam ok. 700 kalorii, jadłam w porządku. Czyli był to dobry dzień.
Nie jestem teraz na diecie, ale zainspirował mnie portal z dietami NFZ, jest tam dużo ciekawych przepisów. Można fajnie urozmaicić swój jadłospis.
Popełniłam chałwę słonecznikową z przepisu mamy - wyszła pyszna - mocno słonecznikowa i lekko słodka, o przyjemnej konsystencji
Przepis
- 300 gram słonecznika łuskanego
- 2 łyżki syropu z agawy (może też być miód)
- 3 łyżki masła orzechowego
1. Słonecznik zmieliłam w thermomixie - 30 sek. obroty 10
2. Dodałam słodzidło i masło - wymieszałam 15 sek. obroty 4
3. Przełożyłam do słoika, ale można oczywiście do czegokolwiek innego.
Ja trzymam chałwę w lodówce.
Poza tym to ćwiczyłam na orbim i wioślarzu realizując program minimum. Dużo kalorii straciłam też podczas z ćwiczeń ze ścierką :)
Ketoza to już odległe wspomnienie - to były czasy, nie czułam głodu. Teraz co 3-4 godziny jestem głodna. Jem zatem małe porcje często, wychodzi mi 5 posiłków dziennie, na ketozie były 2-3 o podobnej kaloryce jak teraz. I w międzyczasie głodu nie było.
Mój dzisiejszy posiłek - zupa krem z dyni, marchewki, pietruszki i amarantusa z rozmarynem oraz smażony na suchej patelni ser haloumi. Pychota
Dziś dzień bez pracy więc mam więcej czasu na sprzątanie, gotowanie, zakupy ale też i na ćwiczenia. Wczoraj wybiegałam 400 kalorii na orbim i wykręciłam 200 na wioślarzu, poćwiczyłam ramiona z Tamilee Webb. Dziś chcę conajmiej wyrównać te osiągi albo je przekroczyć.
Odnośnie ćwiczeń na ramiona - odkryłam bardzo fajne zestawy na Youtoubie. Założyłam wyzwanie - chcę je robić 3 razy w tygodniu. Żegnajcie sflaczałe ramiona. Zapraszam :)
Wczoraj pierwszy raz od 12.10.20 zjadłam kromkę białego pieczywa. Nie powiem - smakowało. Jakoś dziwnie się czuję jedząc węglowodany ale trzeba się odzwyczajać od ketozy, która mi w niczym nie pomogła.
A poza tym:
zjedzone: 1640 kalorii
spalone: 2069 kalorii (w tym wioślarz -200 kalorii, orbitrek - 250 kalorii, marsz - 4,5 km)
Zostałam już chyba sama w grupie Biegiem dookoła Polski więc jeśli Czytelniku/Czytelniczko miałabyś ochotę dołączyć do mnie i zliczać minuty aktywności to zapraszam. 1/6 dystansu już pokonane
"Pij dużo wody, ogranicz sól, dbaj o odpoczynek i sen, wybieraj produkty pełnoziarniste, mało przetworzone, biały cukier zamień na zdrowsze zamienniki, wrzuć do diety więcej błonnika, zamiast słodyczy jedz owoce, a do posiłków dodawaj więcej warzyw, przypraw i ziół. Ruszaj się więcej – nie tylko na treningu, ale także w ciągu dnia. Nawet mały spacer to dodatkowa dawka spalonych kalorii, lepszy nastrój i więcej energii. Nie stresuj się jedzeniem! Na pierwszym miejscu są zdrowie i dobre samopoczucie"
To mój program na najbliższy czas i długodystansowo
Założyłam wyzwanie PAJACYKI - zapraszam!
Powoli zwiększam ilość węgli w makro i wychodzę z ketozy. Trochę mi szkoda. To było moje drugie podejście do diety ketogenicznej, czułam się na niej świetnie ale nie chudłam. Drugie podobnie nieskuteczne jak pierwsze. Może to nie dieta dla mnie. NIe chudłam zarówno gdy jadłam mało - do 1500 kalorii (przy ppm 1166) jak i gdy jadłam w okolicach 1800. Być może trzeba byłoby jeszcze trochę poczekać na efekty ale słowo się rzekło - na razie kończę powli z dietą. Będę nadal regularnie ćwiczyć i jeść "normalnie" ale bez słodyczy.
Postanowiłam zrobić sobie przerwę w wyzwaniu Grudzień z przysiadami. Boli mnie kolano gdy je robię i nie czuję się komfortowo. Nie chcę nadwyrężyć nogi i musieć potem rezygnować z orbitreka.
Moje dotychczasowe osiągi to:
Mam już wyniki badań - wszystko w normie. Dobra morfologia, tarczyca, cholesterol, glukoza, próby wątrobowe .... Cieszę się, że nic mi nie dolega. Tylko dlaczego nie chudnę? Zgadałam się wczoraj z mężem na temat mojego odchudzania. Mówi, żebym rzuciła dietę a organizm pewnie zmęczony jest tym odchudzaniem i dlatego nie puszcza wagi. Poza tym uważa, że wyglądam ok. Ja bardziej niż dla wyglądu to odchudzam się dla zdrowia ale skoro luby mówi że jest ok, to niech będzie ok.
Pociągnę jeszcze dietę do świąt a potem spróbuję jeść normalnie, nieeliminacyjnie, w rozsądnych granicach, no może bez słodyczy. Przestanę liczyć kalorie i będę się ważyć raz w miesiącu - to docelowo, najpierw raz w tygodniu.
Wczoraj
deficyt kaloryczny: 723 kalorie
zjedzone: 1392 kalorie
spalone: 2115 kalorie (w tym aktywność 839, przeszłam 10 km)
okno żywieniowe: 10-20
Wczoraj
deficyt kaloryczny: 569 kalorii
zjedzone: 1305 kalorie
spalone: 1874 kalorie (w tym aktywność 538)
okno żywieniowe: 10-20