Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mama na pełen etat. Strasznie się zapuściłam w ciążach i teraz to widać po wadze. Uwielbiam słodycze niestety ale chcę osiągnąć swój cel i nie mam w planach poddać się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91320
Komentarzy: 1421
Założony: 8 marca 2020
Ostatni wpis: 17 lipca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AryaStark.wma

kobieta, 35 lat, Żory

166 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Po prostu zdrowo się odżywiać :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2025 , Komentarze (3)

Dzisiaj deszczowy dzień więc mam do wyboru:

szydełkowanie koca czy czytanie książki :) dla mnie wybór trudny bo lubię obie rzeczy :D tym bardziej że mam czas o dziwo bo dzieciaki same się sobą zajmują i jest wyjątkowo cicho i spokojnie :D

nie wiem czy te osoby co są z Żor i okolic wiedza, ale w Żorach jest fundacja Darmowa Szafa - jest to super miejsce gdzie można przynieść rzeczy dobre i niezniszczone jeśli komuś zalegają w szafach i kupić coś co komuś pasuje. Wszystkie pieniądze idą na pomoc potrzebującym mieszkańcom Żor. Ja sama chodzę tam dość regularnie, oddaje ciuchy swoje i dzieciaków które są oczywiście dobre, niezniszczone ale zalegają w półkach oraz książki które przeczytałam ale nie podeszły mi za bardzo. Fajna sprawa, ja mam względny pożądek a przy okazji mogę pomóc. Polecam zajrzeć i samemu się przekonać, mają też stronę nq facebooku i robią różne licytacje. 

dzisiaj byłam z córką w fundacji oddać ciuchy i siatke książek, przy okazji uczę młodą że może też małym wysiłkiem pomóc.

poza tym standardowo ogarnianie prania, sprzątanie, zakupy, obiad :) teraz chwila relaksu, dzieci są ciche i spokojne to aż nie wiem co rović, tak dziwnie wręcz :D

pozdrawiam!

16 lipca 2025 , Komentarze (3)

Moje chłopaki zaczęli półkolonie na basenie. Przez dwa tygodnie co drugi dzień mają naukę pływania i muszę przyznać że im się podoba. Starszy już miał basen w szkole, ale młodszy byl na takiej lekcji pierwszy raz i spodobało mu się :) cieszę się bo trochę się poruszają, nauczą się czegoś i fajnie spędzą czas. Jeszcze moja córka też będzie mieć półkolonie ale oczywiście z końmi i w sierpniu więc musi czekać na swoją kolej :) 

powoli zbliża się termin wyjazdu nad morze, mam już torbę na rzeczy na plaże, koc odpowiedni, parasol i zabawki do piasku :D a no i jeszcze kupiłam fajny plecak termiczny, daje się do niego przymarzniętą wodę i trzyma praktycznie cały dzień zimno, fajne na plaże żeby napoje miały dzieci schłodzone. Oczywiście pod warunkiem że będzie słonecznie bo równie dobrze może lać całe dwa tygodnie, ale wtedy mam przygotowane bloki rysunkowe, kredki i jakieś gry :) przy trzech łobuzach to już mnie mało co zaskoczy :D mam w planie obrać taką trasę do Jarosławca żeby jechać przez Malbork - tak wiem, mam skończony licencjat z geografii i wiem gdzie to wszystko leży i tak jest to po drodze jak ja jestem baletnicą - ale mąż bardzo by chciał zobaczyć Malbork i chyba obiorę taką trase żeby tam zahaczyć :) 

a co do spraw codziennych to normalka, dietka jest ok, polubiłam kawę rozpuszczalną z mlekiem sojowym bez cukru, staram się ogarniać dom, wywalam niepotrzebne przydasie, robi się powoli przestronnie i wygodnie :) ogródek też staram się ogarniac w przerwach między deszczem i burzą, bo ostatnio to coś często to u nas występuje. Ale nie narzekam, jest ogólnie spokojnie i fajnie. Mam też parę książek na liście do kupienia ale niestety na razie schodzi to na dalszy plan - wiadomo wyjazd to wydatki i trzeba nie kupować nie wiadomo czego tym bardziej że sierpień to czas wydatków do szkoły a mam dwóch uczniów i jak zwykle koszty będą pewnie wysokie.

pozdrawiam!

11 lipca 2025 , Komentarze (1)

Przyznam szczerze, że odpuściłam sobie diete na kilka dni, potrzebowałam takiego resetu, żeby trochę sobie ze wszystkim odpuścić. Trzymałam rygor dwa lata, nie odpuszczałam niczego, byłam dla siebie ogromnie rygorystyczna, w końcu coś pusciło i stwierdziłam ileż można. Nie mam zbytnio wyrzutów sumienia, psychika mi się nawet trochę polepszyła i poczułam wewnętrzny luz. Teraz jestem gotowa na powrót na właściwe tory i od jutra znowu wkraczam na rygor diety, choć w sumie powinnam napisać na zdrowe i lekkie jedzenie. 

robię pożądek nie tylko z dietą ale również z otoczeniem, ogarniam regularnie ogród bo zarośnięty jest na maksa, w związku z kiepską pogodą robię też pożądki w domu, zaczęłam z pokojem od córki - ileż tam jest niepotrzebnych pierdół to aż głowa mała, w weekend chcę jeszcze zrobić pożądek ze swoimi ciuchami oraz w pokoju chłopaków. Większość rzeczy pójdzie do śmieci, inne te w dobrym stanie oddam, i od razu jakoś człowiekowi lżej się robi jak ma ogarnięte wokół siebie. 

czyli plan taki:

- dokończyć pokój córki

- ogarnąć swoją szafę

- ogarnąć pokój chłopaków

- przed wyjazdem na wakacje (ostatnie dwa tygodnie sierpnia) posprzątać piwnicę i ogarnąć węgiel

- na początku października ogarniać garaż bo biorą gabaryty a zagracony jest okropnie

- ogarnąć ogród (powycinać krzaki, pozbyć się bluszczu, w miarę możliwości poobcinać drzewa)

plany ambitne więc do roboty.

reset diety ogarnięty, wracam na zdrowe tory - cel pozostaje bez zmian - 55 kilo do wyjazdu nad morze :) 

pozdrawiam!

30 czerwca 2025 , Komentarze (2)

Kolejny miesiąc dobiega końca, wakacje trwają a ja już mam dość tych upałów. Mimo iż nie waże już ponad 100 kilo to dalej mecze się przy takich temperaturach, mam syfy na twarzy, poce sie okropnie i ogólnie nienawidze lata. Uwielbiam za to jesień i wczesną wiosnę, temperatury nie dają popalić, kolory na dworze są śliczne zwłaszcza jesienią i tak jakoś lepiej się oddycha :) latem oddychać się nie da.

dzieciaki szalały w basenie a ja za ten czas zaczęłam ogarniać busz wokół oczka wodnego, zarosło wszystko w diabli, głównie jakaś paproć i wkurza mnie to ogromnie. Wzięłam łopatr, grabki i wycinarke do żywopłotu i jechalam z tym koksem ile wlezie :) 1/3 ogarnęłam bo wiadomo trzeba też wykopywać korzenie, ale już widać troche wolnego terenu :) jutro jade dalej bo nie mam co czekać, w planach mam wycięcie 90% krzaków i wszystkich tui a jeszcze pod koniec sierpnia jedziemy nad morze. Muszę zrobić jak najwięcej przez ten czas. Poza tym na jesień wycinam drzewa, więc muszę jakoś przygotować teren. A jeszcze trzeba zrobić pożądek w piwnicy na węgiel bo zima się zbliża no i gabaryty wyworzą w październiku więc muszę ogarnąć garaż. No w prostych słowach to mam co robić. Dieta ok, dużo piję kawy i wody bo wiadomo upały, staram się trzymać deficyt kaloryczny i wyrabiac jak najwięcej kroków. Jakoś sie zbieram powoli po pogrzebie, ale życie idzie do przodu i jakoś trzeba wszystko ogarniać. 

Pozdrawiam!

16 czerwca 2025 , Komentarze (2)

Długo mnie nie było. Miałam ciężki czas bo mój tata ciężko chorował, potem niestety zmarł i musiałam zająć się ogarnianiem pogrzebu i późniejszymi papierami, straszne jest gonić po urzędach i załatwiać wszystko. Teraz jest już troche lepiej, najgorszy okres minął więc powoli wracam.


Waga 56-57 kg, dalej się utrzymuje, dietke staram się trzymać, oczywiście słodyczy i innego cukru nie jem. Chodzę na bieżni jak mam czas i jest niepogoda, bo wiadomo jak jest ciepło i słonecznie to z dzieciakami chodze na dwór i na plac zabaw. 

Wczasy mam ogarnięte, jedziemy do Jarosławca w sierpniu oby pogoda dopisała. 

Na razie tyle. 

Pozdrawiam!

28 marca 2025 , Komentarze (7)

Kończy się marzec, masakra jak to leci. Ja dzięki biezni czuję się znakomicie, staram się codziennie chodzić po godzinie, co wcale takie proste nie jest zważywszy na obowiązki jakie mam. Heh, smieje sie już że muszę chodzić z kalendarzem i zapisywać wszystko co do godziny, bo mam na głowie ogarnianie dzieci, zakupy, gotowanie, sprzątanie to wiadomo, ale jeszcze dochodza do tego zajecia pozalekcyjne dzieci, ogarnianie lekcji, no i planowanie lekarzy do taty tak zeby się zgrało godzinowo z odbieraniem młodszych ze szkoły i przedszkola (średniak jest w pierwszej klasie i sam nie moze iść do domu bo musiałby przejść ruchliwą dwupasmówkę). Masakra. Do tego mam znaleść czas na bieżnie i ogarnianie pieca w piwnicy bo jeszcze trzeba palić jako że jeszcze jest chłodno. A no i ogródek - wiosna już jest, bociany wróciły do gniazda to i trzeba się brać za krzaki i krzewy, o trawie nie wspominając. A doba ma tylko 24 godziny. Wieczorami jestem już tak padnięta że nawet nie wiem kiedy zasypiam. Dzisiaj na przykład już od 3 rano gotowałam rosół żeby dzieci miały po szkole bo przed południem musiałam tatę zawieść do chirurga i oczywiście siedzieliśmy tam 2 godziny. A dzieci po szkole głodne, wiec już wczesniej musze kombinować i myśleć co zrobić żeby na szybko tylko zgrzać obiad. I takie inne niby mało istotne rzeczy. 

Troche już jestem zmęczona tym codziennym kombinowaniem żeby sie ze wszystkim wyrobić. Już na jutro mam plan praktycznie co do godziny poukładany co mam zrobić zeby się wyrobić do wieczora. A to sobota więc odpada jazda z dziećmi do szkoły, a i tak nie wiem czy zdążę ze wszystkim :) 

Tak mi mijają dni - może nieszczególnie ambitne ale wypełnione po brzegi. A no i zarezerwowałam bilety do kina na Minecrafta bo dzieciaki widziały reklamę i się napaliły jak nie wiem co :) i tez zakupiłam bilety do Zatorlandu bo jest do końca marca promocja wię taniej wyszło za naszą 5. 

Wiem, nudy. Dla osób czytających to nic takiego, wręcz dziwne - jak można ledwo ogarniać 3 dzieci i dom, jeszcze do tego nie pracuję zawodowo to już w ogóle powinnam moeć czas na wszystko. Otóż niestety - jak się ma na głowie wszystko, dosłownie wszystko, to doba czasami ma za mało godzin. Są dni gdy jeżdże jak głupia autem, bo dzieci kończą różnie, jedwo przyjade to znowu muszę jechać bo tata ma lekarza, jak już go przywiozę to znowu muszę jechać bo czegoś nie mają ze sklepu czy apteki, no masakra. 

Dobra, koniec nudzenia :) ważne że wiosna za pasem, na dworze coraz cieplej, to i buźka się szerzej uśmiecha :) mimo wszystko :) 

pozdrawiam!

14 marca 2025 , Komentarze (3)

Zakup bieżni to był strzał w 10 :) akurat pogoda jest okropna i jeszcze kilka dni ma się to utrzymać więc zrobiłam sobie trening 1,5 godzinny. Wiadomo na razie nie biegam maratonu bo szczerze to pierwszy raz mam bieżnie, nigdy na tym czymś nie ćwiczyłam ale chodzi się super :) łatwa w obsłudze, szybko sie w to wczułam :) kilka dni i myśle że będę na tym biegać :) powoli do przodu :) 

plus jest taki że dzieciaki też chcą na tym chodzić i trenować :) a to ogromny sukces :)

pozdrawiam!

13 marca 2025 , Komentarze (5)

Mam bieżnię :)

kupiliśmy z mężem w decathlonie, wczoraj ją przywiózł i złożył wieczorem, a od dzisiaj zaczynam treningi :D dzieciaki też będe gonic niech chodzą :) tym bardziej że pogoda sprzyja bo od dzisiaj do soboty ma padać deszcz :)

pozdrawiam!

9 marca 2025 , Komentarze (1)

Oj długo mnie nie było, przyznaje. Ale cały luty był po prostu zwariowany. Poza standardowym ogarnianiem wszystkiego (normalka) doszło jeszcze przygotowanie do zabiegu usunięcia migdałka u średniaka, a co za tym idzie niechodzenie do szkoly żeby nie złapał choroby bo by go odroczono, tłumaczenie na spokojnie bo młody bał się ogromnie, do tego jeszcze jeżdżenie z tatą po lekarzach , chirurg, nacxyniowiec, kardiolog i bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Znowu woda mu się zatrzymała i spuchł, do tego wystąpiło mu tzw płaczliwość nóg czy coś takiego, woda mu się leje tak choćby był non stop spocony. Każdy lekarz mu mówi że musi schudnąć bo inaczej nie wyzdrowieje bo to wina serca (jest otyły waży 131 kg a serce ma słabe to mu się woda zatrzymuje i koło się zamyka) a on uważa że już nic praktycznie nie je (oczywiście regularnie chodzi i wyżera wszystko z lodówki). Ja nie mam już sił do niego bo według niego jestem gówniara i nic nie wiem a lekarze są głupi bo zamiast go wyleczyc kazali mu schudnąć. Masakra z nim.

Za to mój średniak jest zdrowy, przeżyliśmy pobyt w szpitalu w Bielsku, był bardzo dzielny, trzy razy mu się musiała pielęgniarka wkłuć zanim udało się założyć wenflon, potem stres z samym zabiegiem, uśpili go i wycięli migdałek, najgorsza była pierwsza noc po zabiegu bo go bolało wszystko ale jakoś daliśmy radę. Potem ścisła dieta płunna i delikatna, znowu stres żeby nie dostał krwotoku ale na wizycie kontrolnej było super, wyleczony całkowicie. Teraz już je normalnie i nie chrapie ani nie ma bezdechi w nocy - super :) a ile stresu się najadłam to moje. Najważniejsze że wszystko się udało :) 

waga stoi w miejscu ale też się nie obżeram, teraz jest ładnie i ciepło na dworze to coraz częściej chodzę z dziećmi na spacery :) czuć wiosnę :)

pozdrawiam!

4 lutego 2025 , Komentarze (1)

Dzisiaj byłam z moim średniakiem na pobraniu krwi, za tydzień jedziemy do Bielska do szpitala na zabieg usunięcia trzeciego migdała i musi mieć już grupę krwi, stopień krzepliwości, coś takiego :) był bardzo dzielny, widać było że się boi ale wytrzymał :) do tego było utrudnienie bo moje dzieci mają żyły po mnie i kompletnie ich nie widać więc pobieranie krwi to masakra bo pani pielęgniarka musi się namęczyć żeby je znaleść. Ale dał młody radę, nie ruszał się, nie zapłakał, super, zaskoczył mnie pozytywnie. Wyniki mają być w czwartek i potem już tylko pakowanie na jakieś dwa dni i wielki stres :) nie sądze że młodego wypuszczą w tym samym dniu do domu więc będe musiała tam zostać z nim mam nadzieję że tylko na jedną noc. Ale to zobaczymy na miejscu. Jakby prawie to mąż będzie musiał ogarnąć dom i dwójke pozostałych dzieci i właśnie nie wiem czym bardziej się stresuje - czy pobytem młodego w szpitalu czy fakt że mąż zostanie w domu z resztą :) heh on sam jest przerażony tylko tego nie pokazuje, ale ja i tak wiem :) no nic, wyjdzie wszystko w praniu.

Na razie kawusia, książka i obiad :) 

pozdrawiam!

© Bebio 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.