Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Urlop


Zacznę może optymistycznie. 

W poniedziałek - po tygodniu zmagań stanęłam na wadze.

Zaczynałam z 88,5 i ja wiem, że to złogi i woda, ale i tak cieszy. Znak, że jestem na dobrej drodze. 

Tydzień zaczęłam bardzo optymistycznie, a kończę cóż...

Ciężko mi napisać, że działam.

Nie puściłam wodzy fantazji, nie napchałam się po korek, ale wzorowo na pewno nie było. No i zapominałam o piciu wody. Podsumowując ten tydzień zdecydowanie do udanych nie należy. Taka cena urlopu spędzonego u rodziców. Ja wiem, że mogłabym się postarać, że jakbym przyjechała ze swoimi pudełkami to mama by nic nie powiedziała, nawet jakbym wymyślać zaczęła, że tego czy tamtego nie zjem to rodzice by to zrozumieli, ale umówmy się nikt nie gotuje tak jak mama. Gruba byłam przez całe życie więc tydzień różnicy nie zrobi. Taki był mój tok myślenia w tamtej chwili. Po wszystkim mogę powiedzieć, że to właśnie na tym polega mój problem. Wymyślam wymówki. Mogłam być o tydzień do przodu, ale stoję w tym samym miejscu. Wcześniej mi to nie przeszkadzało, teraz jak o tym myślę czuje frustrację. Robię to samo i spodziewam się innych efektów. Słabo. Jest refleksja, są wnioski. Będę strać się znaleźć złoty środek i nie dopuszczać do takich sytuacji. Najciężej jest wyrobić w sobie rutynę. Przede mną wiele, wiele pracy. Ułożenie sobie wszystkiego w głowie, pozbycie się kompulsów, emocjonalnego jedzenia, wyrobienie rutyny, nauczenie się jakie porcje są dobre, a jakie to już przegięcie...

W temacie ruchu jestem nudna. Na chwilę obecną uskuteczniane spacery. Ból biodra wrócił więc o ile chodzenie po płaskim nie sprawia problemów. Trochę kuleje, ale daje radę to zejście po schodach to istny koszmar. Myślałam, że na urlopie to wyleżę i odstawiłam tabletki, co było zdecydowanie błędem. Tak więc dziś czeka mnie wyprawa do miasta i wizyta w aptece. 

W poniedziałek miałam się zważyć i zmierzyć, ale to trochę mija się z celem. Nawet jeśli nie przytyłam, to woda się zatrzymała bo tak naprawdę z wyjątkiem kawy i herbaty nic innego nie piłam. Dziś już czeka na mnie dzbanek z wodą i cytryną. Muszę kupić miętę.

Do następnego 😘 

  • Patience89

    Patience89

    17 czerwca 2025, 14:03

    Moim zdaniem 0,6kg na tydzień to ładny wynik. Zwłaszcza, po urlopie u rodziców. Wiem, jak to jest ^.^" Ból na pewno nie pomaga, a wymówki to zło. Wszystko sama przerabiałam. Rozumiem Cię i szanuję, że już masz plan na kolejne dni, że dostrzegasz swoje błędy i wady i Chcesz nad nimi pracować. Trzymam mocno kciuki! :)

  • ognik1958

    ognik1958

    14 czerwca 2025, 07:56

    IWażyć trza się na bieząco po wwstaniu bez ubrania by był kop do przestrzegania i deficytu i czynników sprzyjających chudnięciu i..liczyć deficyt kalorii by było te inus 1 tysi dziennie a tygodniowo 7 by był ten 1 kg na tydzień mniej...powodzenia

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.