Nie bardzo wiem co powinnam napisać, bo z jednej strony nie chcę za peszyć, z drugiej chcę się pochwalić, że ta redukcja mi wychodzi. W sensie wyszła mi w tym tygodniu.
Zakładając ten pamiętnik miałam gdzieś z tyłu głowy, że dodam że 3 -4 wpisy o tym jak to wszechświat jest przeciwko mnie i że już zawsze będę gruba, a tu proszę miną tydzień a ja się trzymam i w sumie to nawet nie jest tak ciężko. No ale też nie ma co ukrywać, że wielki test dopiero przede mną. Czerwiec miałam luźny, więc jestem w miarę wypoczęta. W lipcu grafik mam zawalony więc dojdzie zmęczenie, a zmęczenie = napady. Zobaczymy jak to będzie, nie chce się na razie negatywnie nakręcać. Czasami nawet pozwalam sobie fantazjować i oczami wyobraźni już widzę jak o 13 kg lżejsza wstępuje w nowy rok.
Tak wygląda moja waga z dziś. Centymetry też trochę pospadały, chociaż muszę przyznać, że zrobiły mi psikusa. Myślałam że najpierw zmniejszą się brzuch, piersi, a dopiero potem uda i łydki a tu poszło na odwrót nie to żebym narzekała bo każdy centymetr jest na wagę złota niech sobie spadają jak chcą byle leciały w dół.
Diety się nie trzymam. W sensie liczę kalorię, jem średnio co 3 godziny - to bardzo dużo dało. Zawsze jak przechodziłam na dietę to te odstępy od posiłków robiłam czterogodzinne to było za długo i w końcu pękłam i jadłam co popadnie. Dbam o nawodnienie, wczoraj mi nie wyszło, ale się nie zniechęcam. Przestałam kombinować. Nie bawię się w fit deserki. Wymieniłam je na serek wiejski z owocami, miodem i odżywką. Odżywka to pozostałość po moich wcześniejszych próbach. Miała mi zapewnić sukces. Fajnie podbija białko, ale jak się doda o gram za dużo, to ma strasznie chemiczny posmak. Ostatecznie fanką nie jestem, ale kupiłam muszę zjeść.
Musze za to zainwestować w kolagen i jakieś balsamy, bo moja skóra woła o pomoc. Jest strasznie sucha i brak jej jędrności, jak nic nie zrobię to będę miała niesamowite zwisy. No i znaleźć też czas na ćwiczenia muszę. Spacerki uskuteczniam, ale jakbym tak 3 razy w tygodniu zrobiła jakiś trening to już byłaby bajka. Mam nadzieję, że w końcu i to zaklika. Tym razem trzymam się zasady: nie wszystko od razu - dieta najważniejsza potem dodatki.
Pa 😘
TakZrobieTo
23 czerwca 2025, 18:34Dokładnie tak, dieta to praktycznie wszystko. Możesz sie katować treningami, ale jak kcal nie będą ogarnięte, deficyt nie zachowany to nie ma cudu, waga nie zleci. Powodzenia i gratuluje spadku!
Ramazotka
23 czerwca 2025, 13:55Fantazjowanie jest OK. Gdzieś kiedyś czytałam, że by coś zrealizować najpierw trzeba to sobie wyobrazić. Powiem szczerze, że na ten moment chciałabym mieć Twoją wagę. Gdzie ja od wielu lat po pierdzielonych hormonach mam problem ze schudnięciem. Kolagen jak najbardziej... Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam :) Miłego tygodnia :)