Temat: jojczenie przedsiębiorców

Nie prowadziłam nigdy własnego biznesu, więc może się nie znam. 

Mniej więcej od dwóch, trzech tygodni dopiero nie działają niektóre firmy. Inne działają normalnie, ale wiadomo, że popyt na większość towarów jest niższy. 

Przedsiębiorcy jednak już twierdzą, że nie mają pieniędzy i nie wypłacają pracownikom pensji. Czyli powiedzcie mi, ktoś jest w stanie prowadzić własną firmę przez kilka, kilkanaście lat i nie mieć żadnych oszczędności. Czy to po prostu jak zwykle chęć wyciśnięcia pracowników i oszukania systemu? Rozumiem, że będzie olbrzymia recesja i problemy finansowe, ale JUŻ teraz nie ma pieniędzy na pensje?! To pracodawca płaci pensje z tego, co uda mu się w danym miesiącu zarobić? Nie ma ŻADNYCH oszczędności, poduszki finansowej? Ciężko mi to uwierzyć... 

Pasek wagi

madziutek.magda napisał(a):

vitafit1985 napisał(a):

Firmę zakładasz po to, żeby zarabiać więcej niż na etacie. Ona Ci tylko próbuje uświadomić, że skoro chcesz podziału zysków, to załóż sobie swoją i grab pod siebie. 

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego ludzie mają pretensje do przedsiębiorców. Przecież każdy może w tym kraju założyć działalność, harować, ponosić ryzyko . Nie ma"grabi które grabia od siebie" to chyba noalne i zrozumiałe dla wszystkich. Przez ostatnie lata pracownicy też mogli coś odkładać przewidując że mogą przyjść gorsze czasy a nie wszystko"przejadać"
To skoro mówimy o takim twardym podejściu, to czemu przedsiębiorcy mają teraz pretensje i żądają pomocy? Skoro podjęli ryzyko, "grabili dla siebie", to niech teraz ponoszą konsekwencje. Żeby było jasne, nie uważam, że tak powinno być, jestem zwolennikiem dzielenia odpowiedzialności. Ale jestem też zwolennikiem "dzielenia się" firmą w czasie hossy. Jest dobry okres, pracownicy wypracowali wzrost przychodu, to niech dostaną premię. Niech będą częścią przedsiębiorstwa. Wtedy pracodawca w czasie kryzysu też może wymagać solidarnego podejścia do sytuacji i zgody pracowników na obniżenie wymiary pracy i płacy. Ale niestety wiele z Was widzi to tak - firma prosperuje dobrze, to profity ciągnie pracodawca. Firma prosperuje źle, to część odpowiedzialności przerzucić na pracownika - to nie brzmi DLA MNIE sprawiedliwie. 
Czytałaś jak żyliśmy i jakim poświęceniem rozwinęliśmy firmę? Byłabyś na to gotowa?
Czyli dlatego, że Wam było ciężko, to innym też ma być? Nie rozumiem Twojej logiki. 
Nie chodzi mi o to, żeby pracownik zarabiał tyle samo, co właściciel przedsiębiorstwa. Ale żeby realnie partycypował w zysku. Żeby i jemu miało na czym zależeć, żeby firma się rozwijała. 

Oczywiście że nie chodzi mi o to żeby innym było tak ciężko tylko o to żeby ludzie nie przejadali wszystkiego i jeszcze " to jojczenie" no sorry bardzo .Pisałam wyżej o moich sąsiadach jedni zarabiają kilkanaście tysi i podobno nie mają odłożonego grosza!!!! Drudzy ,sasiadka nie pracuje od lat a mąż utrzymuje 3 osobową rodzinę i też nie mają grosza oszczędności wszystko idzie na często niepotrzebne zbytki.Dlaczego takim ludziom pomagać? To oni sa kompletnie bezmyślni .Obie rodziny mają kredyty na dom,my nie mamy żadnych kredytów

No to ja właśnie dzielę się z pracownikami bo jak pisałam wyżej też z mężem pracujemy razem z pracownikami.Muszę zarobić na to żeby przetrwać zimę i mieć pieniądze na zakup środków do produkcji na kolejny sezon.Też mogliśmy wszystko przejadać i dziś nie mieli byśmy niczego.I co ciekawe to nasi synowie mają jeszcze bardziej radykalne poglądy niż my.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

vitafit1985 napisał(a):

Firmę zakładasz po to, żeby zarabiać więcej niż na etacie. Ona Ci tylko próbuje uświadomić, że skoro chcesz podziału zysków, to załóż sobie swoją i grab pod siebie. 

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego ludzie mają pretensje do przedsiębiorców. Przecież każdy może w tym kraju założyć działalność, harować, ponosić ryzyko . Nie ma"grabi które grabia od siebie" to chyba noalne i zrozumiałe dla wszystkich. Przez ostatnie lata pracownicy też mogli coś odkładać przewidując że mogą przyjść gorsze czasy a nie wszystko"przejadać"
To skoro mówimy o takim twardym podejściu, to czemu przedsiębiorcy mają teraz pretensje i żądają pomocy? Skoro podjęli ryzyko, "grabili dla siebie", to niech teraz ponoszą konsekwencje. Żeby było jasne, nie uważam, że tak powinno być, jestem zwolennikiem dzielenia odpowiedzialności. Ale jestem też zwolennikiem "dzielenia się" firmą w czasie hossy. Jest dobry okres, pracownicy wypracowali wzrost przychodu, to niech dostaną premię. Niech będą częścią przedsiębiorstwa. Wtedy pracodawca w czasie kryzysu też może wymagać solidarnego podejścia do sytuacji i zgody pracowników na obniżenie wymiary pracy i płacy. Ale niestety wiele z Was widzi to tak - firma prosperuje dobrze, to profity ciągnie pracodawca. Firma prosperuje źle, to część odpowiedzialności przerzucić na pracownika - to nie brzmi DLA MNIE sprawiedliwie. 
Czytałaś jak żyliśmy i jakim poświęceniem rozwinęliśmy firmę? Byłabyś na to gotowa?
Czyli dlatego, że Wam było ciężko, to innym też ma być? Nie rozumiem Twojej logiki. 
Nie chodzi mi o to, żeby pracownik zarabiał tyle samo, co właściciel przedsiębiorstwa. Ale żeby realnie partycypował w zysku. Żeby i jemu miało na czym zależeć, żeby firma się rozwijała. 
Oczywiście że nie chodzi mi o to żeby innym było tak ciężko tylko o to żeby ludzie nie przejadali wszystkiego i jeszcze " to jojczenie" no sorry bardzo .No to ja właśnie dzielę się z pracownikami bo jak pisałam wyżej też z mężem pracujemy razem z pracownikami.Muszę zarobić na to żeby przetrwać zimę i mieć pieniądze na zakup środków do produkcji na kolejny sezon.Też mogliśmy wszystko przejadać i dziś nie mieli byśmy niczego.I co ciekawe to nasi synowie mają jeszcze bardziej radykalne poglądy niż my.

No i okej, uważam, że to bardzo rozsądne podejście do biznesu. Ale moja opinia niewiele znaczy, bo mi już wszyscy tutaj udowadniali, że się nie znam na biznesie, bo uważam, że pracownikom należy się wynagrodzenie za wykonaną pracę. Niezależnie, czy pochodzi ono z przychodów firmy, czy z oszczędności pracodawcy. 

Pasek wagi

madziutek.magda napisał(a):

vitafit1985 napisał(a):

Firmę zakładasz po to, żeby zarabiać więcej niż na etacie. Ona Ci tylko próbuje uświadomić, że skoro chcesz podziału zysków, to załóż sobie swoją i grab pod siebie. 

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego ludzie mają pretensje do przedsiębiorców. Przecież każdy może w tym kraju założyć działalność, harować, ponosić ryzyko . Nie ma"grabi które grabia od siebie" to chyba noalne i zrozumiałe dla wszystkich. Przez ostatnie lata pracownicy też mogli coś odkładać przewidując że mogą przyjść gorsze czasy a nie wszystko"przejadać"
To skoro mówimy o takim twardym podejściu, to czemu przedsiębiorcy mają teraz pretensje i żądają pomocy? Skoro podjęli ryzyko, "grabili dla siebie", to niech teraz ponoszą konsekwencje. Żeby było jasne, nie uważam, że tak powinno być, jestem zwolennikiem dzielenia odpowiedzialności. Ale jestem też zwolennikiem "dzielenia się" firmą w czasie hossy. Jest dobry okres, pracownicy wypracowali wzrost przychodu, to niech dostaną premię. Niech będą częścią przedsiębiorstwa. Wtedy pracodawca w czasie kryzysu też może wymagać solidarnego podejścia do sytuacji i zgody pracowników na obniżenie wymiary pracy i płacy. Ale niestety wiele z Was widzi to tak - firma prosperuje dobrze, to profity ciągnie pracodawca. Firma prosperuje źle, to część odpowiedzialności przerzucić na pracownika - to nie brzmi DLA MNIE sprawiedliwie. 
Czytałaś jak żyliśmy i jakim poświęceniem rozwinęliśmy firmę? Byłabyś na to gotowa?
Czyli dlatego, że Wam było ciężko, to innym też ma być? Nie rozumiem Twojej logiki. 
Nie chodzi mi o to, żeby pracownik zarabiał tyle samo, co właściciel przedsiębiorstwa. Ale żeby realnie partycypował w zysku. Żeby i jemu miało na czym zależeć, żeby firma się rozwijała. 

w zasadzie to ze ma prace i regularne wynagrodzenie , ubezpieczenie zdrowotne, urlop platny, to juz jest niezla motywacja do tego by cieszyc sie ze firma nie plajtuje. Na ogol w kazdej firmie sa jakies mozliwosci awansu, zalezy od zawodu i rodzaju pracy.

 Premie zalezne od zysku to chyba chodzi bardziej o wspolzalozycieli, wspolnikow nie pracownikow etatowych , tak mi sie wydaje.

Ale do motywacji są premie, a nie dzielenie się zyskiem. 

Noir

Założyłaś firmę, bo nie mieliście perspektyw. Nie byli tak źle jak piszesz, a na pewno nie wszędzie. Urodziłam się w 85, od 89 co roku jeździliśmy po 600 km nad morze, a co 2 lata moi rodzice kupowali nowe auto z fabryki. Oboje byli pracownikami fizycznymi, a pensja mojej mamy szła na przedszkole. Nigdy moi rodzice nie brali pożyczek i kredytów. Sporo też oszczędzali. Może po prostu mogliście lepiej gospodarowac, albo zmienić pracę jak tutaj wiele dziewczyn proponuje  i pewnie tobie też przeszlo przez myśl że jak jakimś pracownikom zle to niech sobie zmienia.

Pamiętaj, że jak twoi pracownicy założą działalność to będzie dla ciebie większa konkurencja, dwa nie będziesz mieć ludzi do pracy jak każdy pozaklada swoje firmy i cały rok będziesz harować sama. Nie musisz tych ludzi zatrudniać, pracuj sama na siebie i dla siebie.

Zylas w  biedzie, mało zarabiałeś, powinnaś rozumieć pracowników, ale nie pamięta wół jak cielęciem był. Teraz cwana jesteś z że pracownik ma sobie odkładać , a ty odkladalas? Jeść nie miałaś co pracując u kogos, a teraz się madrujesz jak to pracownik ma odkladac. Nie każdy pracownik może odkładać..., bo nie każdy ma z czego, bo tak  mu szef płaci.

Ja nigdy biedy nie zaznałam i mam nadzieję, że to nigdy mnie nie spotka , ale mimo to wiem ilu ludzi ma trudna sytuację i nie będę opowiadać, że sobie mogli odkładać.

Berchen napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

vitafit1985 napisał(a):

Firmę zakładasz po to, żeby zarabiać więcej niż na etacie. Ona Ci tylko próbuje uświadomić, że skoro chcesz podziału zysków, to załóż sobie swoją i grab pod siebie. 

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

madziutek.magda napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego ludzie mają pretensje do przedsiębiorców. Przecież każdy może w tym kraju założyć działalność, harować, ponosić ryzyko . Nie ma"grabi które grabia od siebie" to chyba noalne i zrozumiałe dla wszystkich. Przez ostatnie lata pracownicy też mogli coś odkładać przewidując że mogą przyjść gorsze czasy a nie wszystko"przejadać"
To skoro mówimy o takim twardym podejściu, to czemu przedsiębiorcy mają teraz pretensje i żądają pomocy? Skoro podjęli ryzyko, "grabili dla siebie", to niech teraz ponoszą konsekwencje. Żeby było jasne, nie uważam, że tak powinno być, jestem zwolennikiem dzielenia odpowiedzialności. Ale jestem też zwolennikiem "dzielenia się" firmą w czasie hossy. Jest dobry okres, pracownicy wypracowali wzrost przychodu, to niech dostaną premię. Niech będą częścią przedsiębiorstwa. Wtedy pracodawca w czasie kryzysu też może wymagać solidarnego podejścia do sytuacji i zgody pracowników na obniżenie wymiary pracy i płacy. Ale niestety wiele z Was widzi to tak - firma prosperuje dobrze, to profity ciągnie pracodawca. Firma prosperuje źle, to część odpowiedzialności przerzucić na pracownika - to nie brzmi DLA MNIE sprawiedliwie. 
Czytałaś jak żyliśmy i jakim poświęceniem rozwinęliśmy firmę? Byłabyś na to gotowa?
Czyli dlatego, że Wam było ciężko, to innym też ma być? Nie rozumiem Twojej logiki. 
Nie chodzi mi o to, żeby pracownik zarabiał tyle samo, co właściciel przedsiębiorstwa. Ale żeby realnie partycypował w zysku. Żeby i jemu miało na czym zależeć, żeby firma się rozwijała. 
w zasadzie to ze ma prace i regularne wynagrodzenie , ubezpieczenie zdrowotne, urlop platny, to juz jest niezla motywacja do tego by cieszyc sie ze firma nie plajtuje. Na ogol w kazdej firmie sa jakies mozliwosci awansu, zalezy od zawodu i rodzaju pracy. Premie zalezne od zysku to chyba chodzi bardziej o wspolzalozycieli, wspolnikow nie pracownikow etatowych , tak mi sie wydaje.

Duże firmy mają premie od zysków zapewnione w regulaminach dla każdego pracownika. Nawet ja pracując kilkanaście lat temu w małej prywatnej firmie na zleceniu miałam w umowie procent od wysokości  ogólnej sprzedaży. 

Noir_Madame napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys.  Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i  nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.

Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.

Noma_ napisał(a):

NoirZałożyłaś firmę, bo nie mieliście perspektyw. Nie byli tak źle jak piszesz, a na pewno nie wszędzie. Urodziłam się w 85, od 89 co roku jeździliśmy po 600 km nad morze, a co 2 lata moi rodzice kupowali nowe auto z fabryki. Oboje byli pracownikami fizycznymi, a pensja mojej mamy szła na przedszkole. Nigdy moi rodzice nie brali pożyczek i kredytów. Sporo też oszczędzali. Może po prostu mogliście lepiej gospodarowac, albo zmienić pracę jak tutaj wiele dziewczyn proponuje  i pewnie tobie też przeszlo przez myśl że jak jakimś pracownikom zle to niech sobie zmienia.Pamiętaj, że jak twoi pracownicy założą działalność to będzie dla ciebie większa konkurencja, dwa nie będziesz mieć ludzi do pracy jak każdy pozaklada swoje firmy i cały rok będziesz harować sama. Nie musisz tych ludzi zatrudniać, pracuj sama na siebie i dla siebie.Zylas w  biedzie, mało zarabiałeś, powinnaś rozumieć pracowników, ale nie pamięta wół jak cielęciem był. Teraz cwana jesteś z że pracownik ma sobie odkładać , a ty odkladalas? Jeść nie miałaś co pracując u kogos, a teraz się madrujesz jak to pracownik ma odkladac. Nie każdy pracownik może odkładać..., bo nie każdy ma z czego, bo tak  mu szef płaci.Ja nigdy biedy nie zaznałam i mam nadzieję, że to nigdy mnie nie spotka , ale mimo to wiem ilu ludzi ma trudna sytuację i nie będę opowiadać, że sobie mogli odkładać.

Po 1 my startowaliśmy w dorosłe życie w czasach największego bezrobocia.Szkołę średnią skończyliśmy w 88 roku.Twoi rodzice mieli już wtedy pracę i nieżle zarabiali.O czym Ty piszesz jak można lepiej gospodarować zarabiając 450 zl mając 4 osobową rodzinę?Mieszkamy na wsi o znalezienie jakiejkolwiek pracy było ciężko i to nie tak że lepszej pracy nie znalazłam .Znalazłam owszem i tak jak pisałam zaczęliśmy inwestować w firmę , to były naprawdę grosze na początku. i albo moglam to przejeść albo odłożyć.Co ma do rzeczy to że byłam biedna? Widze po zachowaniu ludzi że większość z nich żyje beztrosko i nie myśli o tym co będzie jutro.Kredytów więcej niż włosów na glowie.Mogą odkładać a tego nie robią bo wydaje im się że zawsze będzie Eldorado.Każdy jest kowalem swojego losu.

Pasek wagi

Noma_ - nie bede prowadzla z toba dyskusji, bo nie wiem jaki mialaby miec cel, obie twoje wypowiedzi wyzej nie prowadza do nieczego. Mysle ze autorka dostala troche odpowiedzi, ktore dadza jej jakis poczatek orientacji na temat dzialania firm i to bylo w zasadzie celem watku. Nie zgadzam sie z wieloma twoimi  wypowiedziami, czasem wrecz sama sobie przeczysz wypowiadajac sie na temat zycia w latach osiemdziesatych - bylas wtedy dzieckiem i tylko z tej perspektywy znasz ten czas. Wychodze wiec z tego tematu, dla mnie jest juz zakonczony a pyskowki mnie nie pociagaja.

brujita napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys.  Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i  nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.
Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.

A co poszło nie tak,nie rozumiem? Ludzkie losy różnie się plotą i najważniejsze żeby wyciągać wnioski. Wiele nas to nauczyło.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.