- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 marca 2020, 19:18
Nie prowadziłam nigdy własnego biznesu, więc może się nie znam.
Mniej więcej od dwóch, trzech tygodni dopiero nie działają niektóre firmy. Inne działają normalnie, ale wiadomo, że popyt na większość towarów jest niższy.
Przedsiębiorcy jednak już twierdzą, że nie mają pieniędzy i nie wypłacają pracownikom pensji. Czyli powiedzcie mi, ktoś jest w stanie prowadzić własną firmę przez kilka, kilkanaście lat i nie mieć żadnych oszczędności. Czy to po prostu jak zwykle chęć wyciśnięcia pracowników i oszukania systemu? Rozumiem, że będzie olbrzymia recesja i problemy finansowe, ale JUŻ teraz nie ma pieniędzy na pensje?! To pracodawca płaci pensje z tego, co uda mu się w danym miesiącu zarobić? Nie ma ŻADNYCH oszczędności, poduszki finansowej? Ciężko mi to uwierzyć...
29 marca 2020, 15:59
Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.
29 marca 2020, 16:08
chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
Mam 37 lat, moi rodzice nigdy nie byli bogaci, uważam, że byliśmy bardzo przeciętną polską rodziną z przeciętnej wielkości miasta. Komputer pojawił się w moim domu, jak byłam w klasie maturalnej, mieszkaliśmy w bloku. Jeździliśmy maluchem, potem polonezem. Były lata lepsze, były gorsze, ale spędzenie 2 tyg. w wakacje z dziećmi było dla moich rodziców priorytetem. Czasami jechaliśmy pod namiot albo do jakiegoś schroniska młodzieżowego bez łazienki i jedliśmy tani makaron z sosem z torebki. Ale jeśli ktoś przez 20 lat nie spędził dnia urlopu ze swoimi dziećmi, to wybacz, ale tu naprawdę coś poszło nie tak.
I jeszcze jedno, nie mówimy tu już o socjalizmie tylko o latach 90. i 2000.
Edytowany przez brujita 29 marca 2020, 16:11
29 marca 2020, 16:20
Mam 37 lat, moi rodzice nigdy nie byli bogaci, uważam, że byliśmy bardzo przeciętną polską rodziną z przeciętnej wielkości miasta. Komputer pojawił się w moim domu, jak byłam w klasie maturalnej, mieszkaliśmy w bloku. Jeździliśmy maluchem, potem polonezem. Były lata lepsze, były gorsze, ale spędzenie 2 tyg. w wakacje z dziećmi było dla moich rodziców priorytetem. Czasami jechaliśmy pod namiot albo do jakiegoś schroniska młodzieżowego bez łazienki i jedliśmy tani makaron z sosem z torebki. Ale jeśli ktoś przez 20 lat nie spędził dnia urlopu ze swoimi dziećmi, to wybacz, ale tu naprawdę coś poszło nie tak.I jeszcze jedno, nie mówimy tu już o socjalizmie tylko o latach 90. i 2000.chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
A ja mówię o końcówce lat 80 tych i jeśli jeżdziliście maluchem a potem polonezem to nie wiem ,przeciętna rodzina to jezdzila raczej MZK.Mieszkaliśmy na wszi gdzie było 15 domów do najbliższego dużego miasta 50 km.
I wbrew pozorom za komuny ludziom zylo się lzej niż w czasach pierestrojki
I tak jestem dumna z tego do czego doszłam bez niczyjej pomocy,kredytów
A jeszcze co do dumy to powiem ci tak ze mój ojciec(który zostawił matkę gdy miałam 7 lat ) gdy odwiedził mnie jakies 7 lat temu to gdy zobaczyl do czego doszłam to aż się rozczulił i powiedział że jest ze mnie dumny .W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się tego jak się rozwinęliśmy.
Edytowany przez Noir_Madame 29 marca 2020, 16:27
29 marca 2020, 16:29
A ja mówię o końcówce lat 80 tych i jeśli jeżdziliście maluchem a potem polonezem to nie wiem ,przeciętna rodzina to jezdzila raczej MZK.Mieszkaliśmy na wszi gdzie było 15 domów do najbliższego dużego miasta 50 km.I wbrew pozorom za komuny ludziom zylo się lzej niż w czasach pierestrojkiI tak jestem dumna z tego do czego doszłam bez niczyjej pomocy,kredytówA jeszcze co do dumy to powiem ci tak ze mój ojciec(który zostawił matkę gdy miałam 7 lat ) gdy odwiedził mnie jakies 7 lat temu to gdy zobaczyl do czego doszłam to aż się rozczulił i powiedział że jest ze mnie dumny .W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się tego jak się rozwinęliśmy.Mam 37 lat, moi rodzice nigdy nie byli bogaci, uważam, że byliśmy bardzo przeciętną polską rodziną z przeciętnej wielkości miasta. Komputer pojawił się w moim domu, jak byłam w klasie maturalnej, mieszkaliśmy w bloku. Jeździliśmy maluchem, potem polonezem. Były lata lepsze, były gorsze, ale spędzenie 2 tyg. w wakacje z dziećmi było dla moich rodziców priorytetem. Czasami jechaliśmy pod namiot albo do jakiegoś schroniska młodzieżowego bez łazienki i jedliśmy tani makaron z sosem z torebki. Ale jeśli ktoś przez 20 lat nie spędził dnia urlopu ze swoimi dziećmi, to wybacz, ale tu naprawdę coś poszło nie tak.I jeszcze jedno, nie mówimy tu już o socjalizmie tylko o latach 90. i 2000.chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
Polonez był od mniej więcej 93 do końca lat 90. To na pewno nie był nie wiadomo jaki szał wtedy.
29 marca 2020, 16:36
Polonez był od mniej więcej 93 do końca lat 90. To na pewno nie był nie wiadomo jaki szał wtedy.A ja mówię o końcówce lat 80 tych i jeśli jeżdziliście maluchem a potem polonezem to nie wiem ,przeciętna rodzina to jezdzila raczej MZK.Mieszkaliśmy na wszi gdzie było 15 domów do najbliższego dużego miasta 50 km.I wbrew pozorom za komuny ludziom zylo się lzej niż w czasach pierestrojkiI tak jestem dumna z tego do czego doszłam bez niczyjej pomocy,kredytówA jeszcze co do dumy to powiem ci tak ze mój ojciec(który zostawił matkę gdy miałam 7 lat ) gdy odwiedził mnie jakies 7 lat temu to gdy zobaczyl do czego doszłam to aż się rozczulił i powiedział że jest ze mnie dumny .W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się tego jak się rozwinęliśmy.Mam 37 lat, moi rodzice nigdy nie byli bogaci, uważam, że byliśmy bardzo przeciętną polską rodziną z przeciętnej wielkości miasta. Komputer pojawił się w moim domu, jak byłam w klasie maturalnej, mieszkaliśmy w bloku. Jeździliśmy maluchem, potem polonezem. Były lata lepsze, były gorsze, ale spędzenie 2 tyg. w wakacje z dziećmi było dla moich rodziców priorytetem. Czasami jechaliśmy pod namiot albo do jakiegoś schroniska młodzieżowego bez łazienki i jedliśmy tani makaron z sosem z torebki. Ale jeśli ktoś przez 20 lat nie spędził dnia urlopu ze swoimi dziećmi, to wybacz, ale tu naprawdę coś poszło nie tak.I jeszcze jedno, nie mówimy tu już o socjalizmie tylko o latach 90. i 2000.chcialabym wiedziec ile masz lat , bo chyba warunkow zycia przecietnych rodzin w tamtych latach nie znasz. No i masz prawo, bo kto tego nie przezyl ten nie zrozumie, tak paranoidalnych czaow. Tak zylo szacuje 80 procent spoleczenstwa w czasie socjalizmu, lepiej mieli ci co byli blizej koryta - czyli wladzy i jakis procent spekulanci potrafiacy zbic majatek za panstwowe pieniadze.Nie wiem, dlaczego uważasz, że to jest powód do dumy. Moim zdaniem tu raczej poszło coś nie tak. Przykre dla całej rodziny.A co powiesz na to że wychowaliśmy dzieci i w czasach największego kryzysu ,inflacji i bezrobocia urodzili się w 89 i 92 roku.Ale nie żyliśmy ponad stan.Nigdy niw byliśmy z nimi nawet na tygodniowym wspólnym urlopie. Przez 20 lat mieszkaliśmy w niewyremontowanym domu i każdy grosz od 96 roku inwestowaliśmy w firmę.Zawsze jest wybór my dokonaliśmy takiego.Ostatnie 5 lat mogliśmy pozwolić sobie na remont domu etapami,co roku coś bez zaciągania kredytu. Ale nie zaczęłam od mebli,łazienek,kuchni tylko od nowego komina,dachu,okien to co najważniejsze .Gdybyśmy nie uciułali tych pieniędzy nadal mieszkalibyśmy w ruderze bo tak wyglądał nasz dom.Do dziś jeżdżę wv t4 ( 20 letnim ) teoretycznie mogłabym wziąć nowy z salonu ale doszliśmy z mężem do wniosku że ten jeszcze nam wystarczy(w lutym byliśmy w salonie toyoty oglądaliśmy toyotę Prosce) Samochodu osobowego w ogóle nie mamy bo stwierdziliśmy że niepotrzebnie ponośić koszty utrzymania samochodu który będzie służył tylko po to żeby jechać na zakupy. Teraz każdy grosz odkładamy aby ratować nasz towar bo wymaga on corocznych nakładów aby nie stracił na wartości.Liczymy że jakoś przetrwamy bez wielkich strat.Noir_MadameNie odpowiadają mi tylko policz sobie w duchu koszty swojego życia, potem popatrz na pracownika na minimalnej pensji i zastanów się, czy przy 1-2 dzieci, kredycie na mieszkanie było go stać na odkładanie kokosów, kiedy jego szef często na jeden wyjazd wakacyjny wydawał 50 tys. Nie wiem może wy dajecie pracownikom z 10 tys na rękę, ale nie każdy dzieli się zyskiem wypracowanym przez PRACOWNIKA z pracownikiem tylko zagrania do siebie , a potem cwaniakuje, bo on ma, a jego pracownicy nie i mogli sobie z minimalnej odkładać. To dzięki pracownikom szef miał zyski, a jak pracownicy nie warci więcej niż minimalna to niech szef wszystkich zwolni i sam wszystko robi i pracuje na swój poziom życia. Nie ma pracownika bez szefa i nie ma szefa bez pracownika, ale pracodawcy tego nie rozumieją.
Wiesz co to tak jak ja bym teraz napisała że zarabianie 10000 na miesiąc to też nie jest dla mnie szal. A pewnie dla wielu jest. Byłaś wtedy dzieckiem i zależy w jakim kręgu się obracaliscie.
Edytowany przez Noir_Madame 29 marca 2020, 16:39
29 marca 2020, 16:49
Wiesz co to tak jak ja bym teraz napisała że zarabianie 10000 na miesiąc to też nie jest dla mnie szal. A pewnie dla wielu jest. Byłaś wtedy dzieckiem i zależy w jakim kręgu się obracaliscie.
W drugiej połowie lat 90. byłam już nastolatką, nie mam zaników pamięci. Rozumiem, że miałaś ciężko, ale nie wmawiaj mi, że moi rodzice byli krezusami, bo nie byli. Mieszkaliśmy na osiedlu z wielkiej płyty, wybudowanym w połowie lat 80. Przekrój ludzi był duży, ale to nie byli ludzie, których wtedy było stać na domek jednorodzinny, czy jakieś eksluzywne apartamenty. Polonez pod blokiem pod koniec lat 90. naprawdę szału nie robił.
29 marca 2020, 16:56
Możecie mnie znienawidzić ale myśle tak samo jak autorka tego wpisu, dla mnie niewyobrażalne jest to by osoba prowadząca jednoosobowa działalność od 15 lat,po 2 tygodniach nie miała za co żyć i już wyciągała ręce po pomoc. Jakim trzeba być krótkowzrocznym nie mając odłożonej sumy na czarna godzinę, przecież zawsze może coś się zdarzyć.Dla mnie to skrajna nieodpowiedzialność.
29 marca 2020, 17:00
Zgadzam się, zgadzam w 100%.
Oczywiście pierwsi ręce wyciągają po kasę.
Widzę co się dzieje, kumpela ma 2 salony fryzjerskie, zatrudnia Ukrainki, kasę płaci pod stołem, omijając podatki. Stać ją super auta, dom i wypasione wczasy kilka razy w roku.
Teraz narzeka po tygodniu.
Przecież jak to się skończy to będzie szturm na wszelkie usługi, zakupy itd
Niektórzy zatrudnieni na smieciowkach mają dużo gorzej i pomoc potrzebna jest im
29 marca 2020, 17:10
Noma_ - nie bede prowadzla z toba dyskusji, bo nie wiem jaki mialaby miec cel, obie twoje wypowiedzi wyzej nie prowadza do nieczego. Mysle ze autorka dostala troche odpowiedzi, ktore dadza jej jakis poczatek orientacji na temat dzialania firm i to bylo w zasadzie celem watku. Nie zgadzam sie z wieloma twoimi wypowiedziami, czasem wrecz sama sobie przeczysz wypowiadajac sie na temat zycia w latach osiemdziesatych - bylas wtedy dzieckiem i tylko z tej perspektywy znasz ten czas. Wychodze wiec z tego tematu, dla mnie jest juz zakonczony a pyskowki mnie nie pociagaja.
Żenujący jest twój argument, bo to są relacje moich rodziców o tamtych czasach, przedszkolak nie pamięta, ani nawet nie wie, że jego rodzice wydawali jedna pensje na przedszkole. Ja jako dziecko pamiętam coroczne wakacje, nowe auta, pomaganie rodzicom przy remoncie, ubrania szyte przez moja mamę na maszynie, bo mało ci w sklepie bylo, ale z lat 90 tych pamiętam już ciocie z o wiele lepszymi dochodami niż my, która nabrała kredytów , bo zachlysnela się konsumpcjonizmem, a potem płakała i po rodzinie pożyczała na raty. Pamiętam jak rodzice pożyczali cioci równowartość auta . Te rozmowy odbywały się przy dzieciach. Rodzice od najmłodszych lat wpajali mi oszczędzanie, unikanie kredytów. W pewnym wieku już otwarcie mówili i finansach. Jak miałam z 12 lat 97 rok to dokładnie wiedziałam ile zarabiali. Wiele rozmawiałam z rodzicami jako dorosła kobieta o ich młodości, o tym jak się dorabiali i jak wtedy było. Jak kupowalo się auta w inflacji, ale to nie znaczy, że oni mieli źle z tego powodu i ze każdy mial źle. Moi rodzice na początku sporo nam pomogli właśnie dlatego, że ich zdaniem oni mieli latwiej niż młodzi teraz.
29 marca 2020, 17:11
Być może, bo faktycznie nie wyobrażam sobie - jako pracodawca - mieć oszczędności na własnym koncie i nie zapłacić swoim pracownikom, bo nie było przychodu w tym miesiącu. W takim razie masz rację, nie mieści mi się to w głowie. Utwierdził mnie ten temat w tym, że nie nadaję się do prowadzenia własnego biznesu. Na szczęście mam posadę w budżetówce, nie muszę decydować, czy zapłacić pracownikom pensję, czy zapłacić ratę kredytu hipotecznego. Żeby nie było - ja pracuję zdalnie, ale normalnie wszystkie moje obowiązki są terminowo wykonywane. Więc dostaję pieniądze za wykonaną pracę, a nie za siedzenie na tyłku.Dokładnie. Po co prowadzić biznes jeśli pensje mają iść nie z obrotów a z oszczędności?:DMoże nie masz wiedzy w tej dziedzinie, ale wyobraźni chyba też nawet najmniejszej:/Co to za przedsiębiorca co płaci pracownikom pensje z własnych oszczędności? :o Masz rację widać, że nigdy nie prowadziłaś działalności.Nie prowadziłam nigdy własnego biznesu, więc może się nie znam. Mniej więcej od dwóch, trzech tygodni dopiero nie działają niektóre firmy. Inne działają normalnie, ale wiadomo, że popyt na większość towarów jest niższy. Przedsiębiorcy jednak już twierdzą, że nie mają pieniędzy i nie wypłacają pracownikom pensji. Czyli powiedzcie mi, ktoś jest w stanie prowadzić własną firmę przez kilka, kilkanaście lat i nie mieć żadnych oszczędności. Czy to po prostu jak zwykle chęć wyciśnięcia pracowników i oszukania systemu? Rozumiem, że będzie olbrzymia recesja i problemy finansowe, ale JUŻ teraz nie ma pieniędzy na pensje?! To pracodawca płaci pensje z tego, co uda mu się w danym miesiącu zarobić? Nie ma ŻADNYCH oszczędności, poduszki finansowej? Ciężko mi to uwierzyć...
To najwidoczniej faktycznie się nie nadajesz.
To sobie wyobraz sytuację że masz firmę która generuje kosztów 100 tys miesięcznie a zysk to średnio 15-20 tys miesięcznie. Dla ułatwienia wyobraź sobie że to knajpa. Powiedzmy że taki właściciel ma swoich oszczędności prywatnych 200 tys zl. Jest kryzys i te oszczędności to jego życiowe zabezpieczenie- wylozylabys 100 tys żeby zapłacić ludziom w takiej sytuacji- za miesiąc? A w kolejnym miesiącu drugie 100 tys i pozamiatane? Nie dość że firma leży to jeszcze nie masz już nic?
Niektórzy myślą że jak ktoś ma dzielnośc to dosłownie jest milionerem, a to bardzo odbiega od rzeczywistości.
My oboje pracujemy na etacie w mam nadzieję dosyć pewnych branżach- przynajmniej na tą chwilę niedotknietych i mimo tego że czuję się spokojnie, bardzo współczuję przedsiębiorcom i mam na tyle rozumu że umiem dojrzeć masakrę w sytuacji wielu z nich. Poza tym ty sobie siedzisz na ciepłej posadce i o nic się nie martwisz, a większość tych ludzi zanim dojdzie do sensownie zarabiającego biznesu naprawdę dużo inwestuje, dokłada i RYZYKUJE.
Nie wyobrażam sobie będąc pracownikiem w takiej firmie mieć problem z tym że pracodawca nie zapłaci w okresie kiedy dzieje się coś takiego i wiem że nie zarabia, nie ma z czego- w końcu pracownicy też tworzą firmę.
Edytowany przez sacria 29 marca 2020, 17:18