Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1250186
Komentarzy: 38673
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 20 lipca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 42 lat, Toruń

153 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2025 , Komentarze (8)

Witajcie 

    To co zaczynamy kolejną walkę? Tak, dziś dzień 1. Nie jest idealny, ale mi pasuje. Najważniejsze, że udało się go zacząć i zakończyć pozytywnie... ( tzn tylko jedzenie, bo samopoczucie moje niestety fatalne, ale to przez atmosferę domową)

   W ramach aktywności wpadł marsz na pchlim targu 

   Jest dobrze jak na początek :) Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis

I posiłek: bułka wieloziarnista z szynką, ogórek, twaróg solankowy, rzodkiewka

II posiłek: czereśnie, shake truskawkowy

III posiłek: ziemniaki, pierś z kurczaka, surówka

IV posiłek: chleb z pomidorem, ogórek, jajecznica z szynką, kawa mrożona

  Na początek zwiększyłam kaloryczność, zobaczymy po tygodniu ( o ile wytrwam) Małymi krokami powrócę, nic na siłę, na spokojnie..... Każde Wasze wsparcie, słowo, wiele dla mnie znaczy... wiem, że nie jestem sama.  Dziękuję. 

   Z wodą dziś troszkę na bakier, ale kroki minimum wyrobione ( czyli 10 tyś już mam ) 

Także działamy, nie poddajemy się. Trzymam za Ciebie kciuki. Głowa do góry, po burzy zawsze wychodzi słońce.  Powodzenia. Miłego wieczoru życzę oraz wspaniałego poniedziałku. Pozdrawiam :) 

19 lipca 2025 , Komentarze (14)

Witajcie 

   Znowu nie było mnie kilka dni. Dni uciekają, jak widzicie do Wigilii zostało 158 dni , dużo, mało... zależy jak na to spojrzeć :) Staram się nie poddawać.. ale jest ciężko. Dziś od rana było, całkiem spoko... do czasu, kiedy chciałam policzyć kalorie :) hahahh okazało się, że panowie, którzy robią u nas we wiosce chodnik, przecięli kable od światłowodu :) No i dupa, dopiero teraz powoli coś tam zaczyna internet łapać, dlatego też dodaję wpis. Kalorie nie liczone, ale jutro już raczej jak nic nie przeszkodzi będą liczone. Gdybym miała czas, to spisywałabym na kartce... ale tego czasu dziś nie było. Zresztą jak jest M, to zawsze wszystko na wariackich papierach :) Nie inaczej :) Najważniejsze, to się nie poddawać... i ja się nie poddaję. Staram się nie obżerać... tak nie obżerać.... 

   Ostatnie dni, tygodnie u mnie to jakiś żart... ktoś kto pisał mi scenariusz... chyba sam miał kiepski czas..... Mówię Wam.. ale ja się nie poddam, będę działa dalej. 

   Jak widzicie tytuł... pokazuje, że odliczam do Wigilii :) Te osoby, które mnie częściej czytają, wiedzą, że ja lubię odliczać :D Tak też jest tym razem :) Tak więc nie planuję za dużo.... ale chociaż przeżyć , nie przytyć ;) Może na dniach coś niewielkiego rozpiszę, zaplanuję ;) Ale nie chcę sobie za dużo narzucać ;) 

   Poczytuję co u Was, czasami skomentuję.. ale ja jakoś nie miałam weny dodawać wpisów ;) Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Dziękuję za wsparcie pod ostatnim wpisie :* jesteście kochane :) Wiem, że mogę na Was liczyć i za to dziękuję. Czy to kopniak czy przytulas. 

    Także działamy, nie poddajemy się. Walczymy o lepsze jutro... Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

16 lipca 2025 , Komentarze (7)

Witajcie 

   Znowu kilka dni mnie nie było. Co prawda od poniedziałku odpalam V i usiłuję dodać wpis... nie wychodzi, nie daję rady, nie mam co napisać.. Bo co.. napiszę, że nie daję rady, że moje załamanie sięga zenitu... Tak, bo tak jest. Wczoraj było pieknie, a dziś? Rano było super, ale do południa armagedon :(  więc popołudnie zawaliłam... Ale wiesz co ? Nie poddam się. Działam dalej, a od jutra odliczanie.... A jakie to napiszę jutro :D 

    Przecież nikt tego za mnie nie zrobi... nikt za mnie nie schudnie.. muszę zrobić to sama, albo się zaniedbam. Depresja, nerwy, stres... to wszystko się pogłębia, ale jeśli sama się nie wezmę w garść, nikt tego nie zrobi za mnie. Gdzie podziała się tamta Asia, wojowniczka ładnie działająca? No gdzie? Ja się pytam... Ale ona wróci... dam radę, ogarnę się, zwyciężę.. 

   Ty również dasz radę, wierze w Ciebie. Głowa do góry. Powodzenia. Działamy. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* 

13 lipca 2025 , Komentarze (9)

Witajcie 

   Tak... znowu mnie nie było kilka dni, ale jak to u mnie działo się... oj działo. W czwartek jechałam z M do Wrocławia po samochód. Wszystko pięknie, pociąg z miejscami gwarantowanymi... już były po drodze plany, jak kupimy autko co i jak i lipa. Dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że samochód został dwa dni wcześniej sprzedany ( a dodam, że M patrzył na ogłoszenie i autko było, dzwonił też do firmy) Wkurzyliśmy się , wróciliśmy na dworzec i zamiast do domku, pojechaliśmy w innym kierunku... do Agnieszki.. która  kiedyś miała konto na Vitalii... Aga nas odebrała z dworca, ugościła.... no i zaproponowała nocleg ( w sumie nie mieliśmy nawet czym wrócić, bo nie było pociągu do nas- był następnego dnia) Także pogadalismy, pośmialiśmy się i rano po śniadaniu, odwiozła nas na dworzec, 4 godzinki i byliśmy w domku. Tak... wróciliśmy w piątek... i na szybko zakupy, bo sobota z rana wyjazd do Berlina.... 

   Po zakupach coś niecoś ogarnęłam, spakowałam i przed 22 jechałam po młodą do pracy, po 23ej wrócił chłopak młodej... to ja już spałam. O 4 pobudka... kanapki na drogę, reszta pakowania i siup w drogę... A droga do Berlina, deszczowa.... straszna... ale to nic, byliśmy dobrej myśli :) Byliśmy jakąś godzinkę przed czasem, więc siup do sklepów :) 

   Te naleśniki, są przepyszne :) cukierki miętowo czekoladowe obłęd :) Country i kinder carts oraz ciastka dla młodzieży ( ale my z M też się poczęstujemy) No i miks batoników ;) hihihihhi Te batony z opłatkiem są przepyszne :) Plus jeszcze jogurty, margaryna, kawka ze starbucksa na powrót :) 

    Powiem Wam, że zabawa była wspaniała :) pomimo, że siąpiło kropiło... to było super :) Na szczęście nie lało.... a to plus. Ludzie kolorowi, uśmiechnięci, życzliwy, uprzejmi... no bajka :) 

   A to ja w drodze :) młoda mi zrobiła makijaż, plus cyrkonie :) Czułam się w tym super... samopoczucie, humor wszystko dopisywało :) Przez cały pobyt w Berlinie :) Niestety nie pobiliśmy z M rekordu z zeszłego roku.... przez deszcz... i przez to, że M obtarł sobie stopy.... Także po 20ej jakoś się zwijaliśmy ( imprezka do 22) W drodze do domku młodzi do Maka, ja do żabki a M na stację BP :) i siup do domku. Bylismy w domu chwilę po 2... a 2.30 szliśmy spać, wstaliśmy dziś około 8.... średnio wyspani, ale jakoś w ciągu dnia nie chciało mi się spać. Dziś pewnie szybko padnę...ze zmęczenia, ale i emocji... które dostarczyła mi była teściowa... a w zasadzie dostarczył mi jej syn, a ojciec mojego dziecka...  ten człowiek wykończy własną mamę. Ale więcej Wam napiszę jutro... bo właśnie jutro jadę z nią załatwić kilka spraw... Oby wszystko poszło po naszej myśli.... 

Ale jedno jest pewne... to ile się dowiedziałam na temat byłego męża.. to głowa mała... 

Dieta? Nie było jej, nie było liczenia kalorii przez ostatnie kilka dni.. a w zasadzie od czwartku... Ale nie poddaję się. Dziś miałam ułożyć jakąś strategię ( nową) ale nie dam już rady ( chyba, że w łóżku) albo coś na kartce wyskrobię... Chcę od jutra zacząć.. o ile się uda... 

  Pamiętaj, aby się nie poddawać. Nawet jak mamy gorszy czas.. idźmy do przodu... działajmy, nie zatrzymujmy się. Damy radę. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia i życzę udanego wieczoru jak i nowego tygodnia :) Pozdrawiam 

7 lipca 2025 , Komentarze (9)

Witajcie

    Znowu jak się okazuje nie było mnie tydzień? Tak. Nie wiem jakim cudem :) Weekend minął szybko, ale bardzo przyjemnie. W sobotę  tuż po 7 mieliśmy pociąg do Stalowej Woli :) Także była mała wycieczka po autko,a w powrót już samochodem. Po drodze wstąpiliśmy do Sandomierza :) M mówi do mnie, że zawiezie mnie do Ojca Mateusza hihihi :) pochodziliśmy, coś tam zjedliśmy, zwiedziliśmy i czas do domku. Zajrzeliśmy też do zamku w Ujeździe Krzyżtopór rewelacyjny, byłam nim zachwycona ( mimo, że jest w kiepskim stanie) W domku byliśmy grubo po północy :) Niedziela szybka pobudka, śniadanie i wypad na pchli targ ;) jak co niedzielę. Później jakiś obiad, chwila dla mnie i wieczór. Czas zdecydowanie za szybko leci. 

   Ostatnio troszkę zatracam się w jedzeniu.... tzn trzymam się do godziny powiedzmy 14-15.... a potem jak walnie jakaś sytuacja stresowa, nerwowa.... to zajadam emocje :(  Dobrze, że chociaż staram się chodzić, wyrabiać te minimum 10 tyś kroków... bo inaczej byłoby kiepsko nawet a jakąkolwiek aktywnością. 

  Dlatego też ułożyłam sobie plan naprawczy... na tydzień, a w zasadzie do niedzieli. Przy czym sobota pod znakiem zapytania, bo jedziemy do Berlina na Rave the Planet :) już nie mogę się doczekać :) Ale nawet jeśli jedzenie w Berlinie będzie liche... to nadrobię krokami. Pamiętaj w zeszłym roku wychodziłam tam 40277 kroków :) Zobaczymy jak będzie w tym roku :)  

   Także plan wygląda następująco ( nie będzie tu nic odkrywczego :) 

1. min 10 tyś kroków

2. woda min1,5 litra 

3. nie podjadać!!!!

4. w ciągu tygodnia omijać słodycze ( starać się)

5. wprowadzić codzienną aktywność ( nawet gdyby to miał być tylko spacer, ale min 45 minut)

  Także zobaczymy jak to wyjdzie :) Trzymajcie za mnie kciuki. 

   Pamiętaj, aby się nie poddawać. Ja działam, raz z lepszym skutkiem, raz z ciut gorszym, ale idę przed siebie... razem damy radę. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

1 lipca 2025 , Komentarze (23)

 Witajcie 

    Znowu mnie nie było. Dużo się działo  złego i dobrego. Młoda zakończyła rok szkolny pozytywnie. Od końca czerwca poszła do pracy. Chwali sobie, chociaż pierwsze dni były dla niej ciut ciężkie... bo było jej przykro, że nie wszyscy ludzie odpowiadali jej " dzień dobry" ( a pracuje w CCC). Jednak dużo osób, które przychodzi, mówi, że są pozytywni i sympatyczni. Bardzo mnie cieszy to, że wychodzi, ze swojej strefy komfortu.    

    Jeśli chodzi o podsumowani miesiąca

   Tak jak widać na załączonym obrazku :) macie ilość kroków, treningów. Założenie było - 1kg, ale schudłam 0,4 kg :( trochę lipa. Woda nawet ładnie wchodziła, podjadanie hmm i tu bywało różnie i może stąd taki mały spadek :) 

   Natomiast plan na lipiec jest krótki

- schudnąć ( nie podaję limitu, ile się uda, to uda, bez spiny, że tyle, czy tyle muszę) 

- liczenie kalorii

- woda min 1,5 litra

- kroki min. 10 tyś

- aktywność bez narzucania ilości, starać się być aktywną 

     Także jak widzicie nie ma tego dużo.  Zobaczymy co z tego wyjdzie i jak to wyjdzie :) Trzymam za Ciebie kciuki w nowym miesiącu. Pamiętaj, nie poddawaj się. Walcz o lepszą siebie. Idź do przodu, rób swoje, na swoich zasadach. Powodzenia. Pozdrawiam :) 

24 czerwca 2025 , Komentarze (13)

Witajcie 

   Znowu trochę mnie nie było... ostatnio mam zły czas... a nawet bardzo zły bym powiedziała. Ale nie poddaje się, walczę... Co prawda zakończyłam przed czasem wyzwanie 75 soft. Fakt faktem dalej liczę kalorie, wodę piję, robię min 10 tyś kroków, uczę się języków, ograniczam słodycze... czyli to co było w wyzwaniu. Mimo wszystko postanowiłam to przerwać. Ale dalej odliczam.... tym razem do Rave The Planet w Berlinie ;)  ( planujemy jechać i w tym roku, ale jak to wyjdzie zobaczymy) Jednak odliczenie mi daje motywację do dalszej walki. Do tego, aby się nie poddać ( nawet jak idzie mi wolno i słabo)

    Wczoraj był trening 

Najpierw był orbitrek, a potem marsz ;) Dziś również był marsz....

   Dziś dla rozładowania emocji i w ramach treningu marsz... pomyślałam pójdę do dziadków na grób ( mam od siebie jak widać niedaleko) Jak pomyślałam tak zrobiłam :) I w drodze powrotnej miałam mamie dać znać, że wszystko ogarnęłam... i jak jutro będzie jechała z bratem to nie będzie miała za duzo do roboty.... Wchodzę na cmentarz... a tam... Moja mama z bratem :) hahahah a mięli jechać w środę :) no i tym sposobem to ja miałam niespodziankę, bo już za bardzo nie miałam w czym im pomagać :) większość ogarnęli :) Dokończyliśmy  i zaprosiłam ich na kawkę. Tym o to sposobem mam marsz tylko w jedną stronę :) Ale dobre i to :) Cieszę się, że wracam na dobre tory. Do Rave the Planet zostało 18 dni ... więc coś jeszcze się uda zdziałać... jeśli nie schudnąć ( bo zaraz okres) to chociaż wrócić do rutyny i na dobre tory ( bez podjadania itp) 

    I posiłek: bułka pełnoziarnista, burrata, pomidor, ogórek, rzodkiewka, kindziuk

II posiłek: ziemniaki, mielony, bigos z  młodej kapusty 

III posiłek: nektarynki, banan, wafelek grzesiek, kawa mrożona 

IV posiłek: gorący kubek serowy, paluszki, kawa mrożona 

   Jak dla mnie jest ok. Co prawda nie trzymam się w 100% tego co proponuje dietetyk z V, bo nie lubię pod dyktando żyć.. Posiłkuję się tymi propozycjami i wplatam w jadłospis. Zaraz właśnie będę planowała na jutro coś do jedzenia :) Tzn w głowie już pomysł jest, teraz spisać na kartkę, a jutro zrealizować :) 

    Także pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj, na swoich zasadach, nie patrz na innych. Rób swoje. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego tygodnia i wieczoru. Pozdrawiam :) 


17 czerwca 2025 , Komentarze (11)

Witajcie 

     Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia. Tak... my już po pogrzebie. Powiem Wam, że od 4 nie mogłam spać. Co chwilę się budziłam, aż wstałam jakoś po 5, stwierdziłam, że nie ma sensu się męczyć. Ogarnęłam się, zrobiłam śniadanie. Po 6 budziłam młodych tzn córkę i jej chłopaka. Ogarnęliśmy się i jechaliśmy po moich rodziców, od rodziców do kościoła.

    Najpierw różaniec, po różańcu weszło wojsko ( teść był wojskowym). To było coś pięknego i jednocześnie smutnego... i wtedy się rozkleiłam, młoda też ( zerkałam na nią kątem oka) Dała radę, chociaż na cmentarzu chyba bardziej do niej dotarło wszystko. Podeszłyśmy złożyłyśmy kondolencje teściowej i byłej szwagierce ( a chrzestnej mojej córki). Po ceremonii odwiozłam rodziców do domu, potem zakupy z młodymi i do domu.  Szybko wstawiłam  pranie, ogarnęłam kuwetę , umyłam  naczynia co zalegały w zlewie i wzięłam się za obiad. Obiad, którego i tak nie zjadłam... Powiem Wam, że rano zjadłam tylko przed wyjściem bułkę z serkiem śmietankowym Hochland i tyle. Po powrocie zrobiłam sobie kawę mrożoną i robiłam ten obiad ( od czasu do czasu smakując, czy dobre) I tyle z mojego jedzenia. No teraz jeszcze gorący kubek ogórkową zrobiłam i kawę :) Nie wiem czy to emocje, czy co.. że nie czuję głodu. 

   Ale najlepsze było, jak zadzwoniła do mnie teściowa ( już po całej ceremonii, jak była w domu) Na początku myślałam, że dzwoni, aby powiedzieć, że niepotrzebnie byłam czy coś w tym stylu.... bo takie wrażenie odniosłam od byłego męża ( jak składałam mu kondolencje w weekend i pytałam o termin pogrzebu... a on mi powiedział, że jeszcze nic nie wiedzą... a co się okazało ( ja z nim rozmawiałam o 16, a teściowa już o 7 rano wstawiła  nekrolog na fb) a że nie mam  jej w znajomych, to nie widziałam tego postu . Tylko córka mi powiedziała, że babcia wstawiła nekrolog... Znając mnie to bym zadzwoniła w niedzielę do teściowej i zapytała.... 

  Ale wracając do telefonu od teściowej.... zadzwoniła, aby mi podziękować, że byłam, że byliśmy z córką i rodzicami.... i przeprosiła mnie, bo nie poznała, gdy składałam jej kondolencje.. dopiero po  chwili, sobie uzmysłowiła, że to byłam ja. Więc, ja jej powiedziałam, że nic się nie stało i nie mam żalu czy pretensji. No i powiedziałam, że jeśli będzie czegoś potrzebowała ma dać znać. Zaskoczyła mnie tym telefonem... ale pozytywnie oczywiście. 

   Także treningu dziś też brak.. teraz nadrabiam zaległości na kompie... muszę jeszcze jadłospis rozpisać.. bo od soboty nie mam kiedy :( a dni uciekają. 

    Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia :* Miłego wieczoru 

16 czerwca 2025 , Komentarze (16)

Witajcie 

     Od piątku próbuję dodać wpis i nic... Piątek 13go zaczął się dobrze, pozytywnie. Najpierw zakupy, potem wizyta na cmentarzu, bo chrzestny miał imieniny... Później napisałam do teściowej ( w zasadzie byłej, ale dalej z teściami mięliśmy , mamy dobry  kontakt,  ze względu na to, że płacą alimenty na moją córkę. Zapytałam jak tata się czuje  ( teść  chorował od jakiś 3 lat - rak) Ostatnio go widziałam jakiś miesiąc temu jak mój tata miał tomograf , a ja byłam z nim. No i tego samego dnia , tyle, że chwilę po moim tacie tomograf miał teść.. wyniki niezbyt dobre z tego co się dowiedziałam... ale to długa historia... No i piszę do teściowej, jak tata... ale nie odpisuje. Mówię, pewnie przy nim siedzi, albo coś robi ( z tego co wiem teście byli u córki) Dwie godziny później telefon od teściowej.... Asia tata zmarł rano..... No rozwaliła mnie ta wiadomość.... 68 lat.... szok... No i jutro idziemy na pogrzeb.. Szczerze mam stresa jeśli chodzi o jutrzejszy dzień.. Idę ja z córką i moi rodzice... Nie wiem jak młoda to przeżyje...  Ona była tylko raz na pogrzebie prababci jak miała jakieś 7 lat... od tego czasu nie chodziła na pogrzeby, nawet jak ja szłam. Wiem, że jest wrażliwa... ale sama powiedziała, że chce iść, że to dziadek ... więc nie zabronię ( zresztą pełnoletnia jest) Chciałabym aby było już po... aby był wtorek popołudniu.... 

    Nie ma treningów, ale liczone kalorie , woda są. Powiem Wam, że nawet nie spisałam w sobotę nowej rozpiski diety... od piątku  tylko ewentualnie na telefonie coś robiłam, laptop leżał... bo cały czas praktycznie byliśmy poza domem, a jak wracaliśmy, było późno i nie chciało mi się odpalać kompa. Ale dziś wróciłam wcześniej do domu, ogarnęłam ubrania na jutro, wczoraj poprałam, dziś wyprasowałam. 

    Jutro w planach trening, oby się udało... bo chciałabym się wypocić, zmęczyć... ale dziś jeszcze sobie daruję.. Na szczęście waga zaczyna po okresie spadać... co bardzo mnie cieszy. 

  Także ja się nie poddaję, więc i Ty walcz. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* 

12 czerwca 2025 , Komentarze (9)

Witajcie 

      Dziś krótki wpis, ale pozytywny ;) Bo taki też jest dzisiejszy dzień ( dawno nie miałam tak dobrego psychicznie dnia) Rano zrobiłam trening 

     Wpadł orbitrek. Nawet nie wiem, kiedy te 45 minut minęło. Radość po treningu, niesamowita :) 

I posiłek: grahamka, rzodkiewka, mozzarella light, kindziuk, kawa 

II posiłek: nasiona chia z truskawkami

III posiłek: ziemniaki, brokuł z bułką tartą, mielone

IV posiłek: arbuz, kasza manna z truskawkami, nasionami chia i kawa mrożona 

    Posiłkowo to też jest dobry dzień :) Wagowo hmm lipa, ale okres powoli się kończy, więc na dniach powinna waga spadac ;) 

    Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) 

© Bebio 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.