Miało być wakacyjnie. Nogi na deku, kapelusze na głowie, fotki w trakcie 😎.
I jeszcze, jak wodowaliśmy kajaki wszystko wskazywało, że tak będzie.
Jak tylko nasz transport odjechał, S. zobaczył, że kółko od wózka jest bez powietrza, a w wózku nie ma przetyczki. Ale - oj tam oj tam, ktoś przecież pompkę będzie miał na jakimś parkingu - wypłynęliśmy.
A na jeziorze wiatr coraz większy, boczny, nasze kajaki ostrzą mocno na wiatr, trudno bardzo potrzebny kierunek utrzymać. Fala coraz większa. Jezioro długie. Na końcu rura, która można przepłynąć. Tak robi S. Ja, mniejsza, ale panikuję. Cofam, żeby sam kajak rurą puścić, ja przez drogę przejdę, ale boczna fala dopycha mnie do brzegu i zanim udaje mi się wyjść, kilka razy wlewa mi się do środka. Mokre mam spodenki, koszulkę, obydwa ręczniki. Zimno.
Po drugiej stronie rury jakoś zaciszniej. I duże auto stoi, takie co pewnie ma pompkę. Wychodzimy, kierowcy nie ma, ale jak na zawołanie, dwóch rowerzystów w pełnym rynsztunku wjeżdża. S. pyta o pompkę, pożycza ją i rozwala na dwie części po kilku ruchach. Wiatr głowę urywa.
Rowerzysta się nie przejmuje (tania była, nie używał jej jeszcze).
Wiatr jest już na drugim jeziorze też ale kierunek lepszy. Fale większe. My prujemy jak motorówki aż do spokojnej plaży na końcu. Leżaki, wiata, plac zabaw, ciepło. Blisko stacją cpn, S. idzie tam z kółkiem. Do mnie od razu lokals przyłazi z torebka pełną cukierków i rozpiętym rozporkiem. Nie reaguję na próby rozmowy, odchodzi na szczęście. I dopiero wtedy przychodzi dużo ludzi, takich z dziećmi i psami.
Wraca S. kółko ma przebitą dętkę. Jemy obiad i wpływamy w rzeczkę. A właściwie wchodzimy w kamienny strumień, a kajaki ciągniemy na linkach. Jest tak około 15.
A potem trochę płyniemy, trochę przeciskamy się przez trzciny, wychodzimy w muł, albo na kamienie. Trafiamy na zagradzające nam drogę byczki. Ja panikuję, dzielny S. idzie dalej, byczki uciekają. Zostają dwie krowy, bardzo blisko, ale tylko muczą przeraźliwie. Różne mostki przeszkody się pojawiają.
Czasami S.wyciąga piłę i odcina gałęzie, żeby można było płynąć. Jedno wyjście naprawdę trudne. Wąsko tak bywa, że wiosło na nic, trzeba trzciny chwytając się wyciągać. Trwa to w nieskończoność.
Ale wreszcie jest jezioro. Jesteśmy mokrzy, pokryci różnymi kawałkami roślin, zmarznięci trochę. Drogę zagradza nam łabądź. Skrzeczy, pływa w poprzek przed kajakimi, jak już bardzo blisko jesteśmy - łopotem bignie po wodzie kilka kroków i powtarza sekwencje od nowa. Duży, głowę ma wyżej od mojej.
Znajdujemy zejście na ląd, ubieramy się ciepło, moja rano zrobiona herbata = skarb. Rozstawiamy namiot i padamy. Jest 22.
red_velvet
2 lipca 2025, 22:25Ostroo...ale takie wyprawy pamięta się najbardziej!
beaataa
3 lipca 2025, 08:32Uwielbiam takie wakacje !
dorotamala02
2 lipca 2025, 14:31Trudna ta Wasza wyprawa ale ciekawa jak nie wie się co za zakrętem. Podziwiam odwagę i zaradność. Pięknie to opisujesz:)))
beaataa
2 lipca 2025, 21:39Takie z przygodami najlepsze !!!
barbra1976
2 lipca 2025, 13:37Mega 😁. Jesteście lepsi od drużyny A.
barbra1976
2 lipca 2025, 13:37Jaki wózek?
beaataa
2 lipca 2025, 21:03Do kajaków.
beaataa
2 lipca 2025, 21:40Bo załadowane na trzy dni kajaki za ciężkie są dla mnie do noszenia, a tu dwie przenoski na szlaku.
barbra1976
3 lipca 2025, 00:32I on też się mieści w kajaku rozumiem. Nieźle.
beaataa
3 lipca 2025, 08:38Za kazdym razem się dziwię, że wszystko co mamy mieści 😁! To są dwa małe kółka, pręt pomiędzy nimi i takie coś w U kształcie, jak dno kajaka. Podkłada się to ta 1/3 od tyłu kajaka, za dziub S. prowadzi, ja tył ubezpieczam = podtrzymuję i mam oko na ten wózek. Wczoraj przenoska poszła bez problemu.
zlotonaniebie
2 lipca 2025, 13:30Ja to bym umarła ze strachu, panikara jestem. Dlatego lubię wakacyjne pewniaki. Ale Wy dzielni ludzie, jak obóz przetrwania, nic dla was nie straszne, brawo Wy:)
beaataa
2 lipca 2025, 21:42Dla mnie bardzo dużo tu strasznego. S. to moja ostoja spokoju.
moniaf15
2 lipca 2025, 13:15Podziwiam za odwage, ja to bym pewnie panikowala na tego labedzia... jak my chodzimy na skaly, to tam sa krowy, to zawsze puszczam Paula przodem hahaha... Ju z nie moge sie doczekac opisu kolejnych dni :)
beaataa
2 lipca 2025, 21:43Ja miastową kobitka, nie wiem co mogą zrobić mi zwierzęta, szczególnie te większe ode mnie.
Yekaterina77
2 lipca 2025, 09:34Nieustannie podziwiam waszą fantazję :) cudnie czyta się te opisy :) wspaniałego wypoczynku :)
beaataa
2 lipca 2025, 21:44Dziękuję 😊
Milly40
2 lipca 2025, 09:30Boot Camp :)
beaataa
2 lipca 2025, 21:44Ale jaki!!!
alhe11
2 lipca 2025, 08:57Wspaniałe spotkania ze zwierzętami 🤗🐄🦢
beaataa
2 lipca 2025, 21:45No nie takie wspaniałe. Straszne raczej.